Sunday, November 9, 2008

Corrupt Federal Reserve - Robbing Americans Since 1913

Corrupt Federal Reserve - Robbing Americans Since 1913


CFR - The Secret Government [2/3]



The CFR Controlled Media Cabal [3/3]

Naomi Klein Breaks Down the Bailout and the IMF

Naomi Klein Breaks Down the Bailout and the IMF



Naomi Klein on the Global Financial Crisis

Sunday, November 2, 2008

Ex- CIA Polish Spy for USA ( not for money just to help US ) Boris Korczak on World Events Must see Video

Ex- CIA Polish Spy for USA ( not for money just to help US ) Boris Korczak on World Events Must see Video
Poland help so much to US and why we are exluded from the Visa vaiver program.
US aid to Poland is about 39 millions US Dollars per year and we give billions to Israel, Pakistan, Egypt. Turkey, Georgia, Iraq
Must see the vodeo below
Ex- CIA Polish Spy for USA ( not for money just to help US ) Boris Korczak on World Events Must see Video P 1


Ex- CIA Polish Spy for USA ( not for money just to help US ) Boris Korczak on World Events Must see Video P 2

Sunday, October 26, 2008

A billion dollars transferred from Poland to Italy! By UniCredito Italiano.

A billion dollars transferred from Poland to Italy! By UniCredito Italiano.

So the question is for me as a Polish American.
Why Poland sold the bank to begin with, is it to bail out now international banks with the Polish Taxpayers money ?
Lech Alex Bajan

Imagine this scenario: In a medium-size European country -- call it Country X -- the bank regulators hold an ordinary meeting. These being extraordinary times, the regulators discuss the health of various banks, including the country's largest -- call it Bank Y -- which is owned by an even larger Italian financial group. Last spring, Bank Y, which is perfectly healthy, transferred a large sum to its now somewhat-less-healthy Italian parent; since this is nothing unusual, the regulators drop the subject and move on.

The following day, the matter is reported in a marginal, far-right newspaper in somewhat different terms: "A billion dollars transferred to Italy! Country X's hard-earned money going abroad!" Within hours, as if on cue, everyone starts selling shares in Bank Y, whose stock price plunges. So does the rest of Country X's smallish stock market. So does Country X's currency. Within a few more hours, Country X is calling for an international bailout, the IMF is on the phone and the government is wobbling.


Except for that final sentence -- there was no international bailout or call to the International Monetary Fund, and the government is fine -- that is a brief description of something that happened last week to one of Poland's largest banks. A real meeting, followed by an unsubstantiated rumor in a dodgy newspaper, and a bunch of nervous investors started selling. Shares in the bank collapsed by the largest margin in its history; for one ugly day, they dragged down the rest of the Polish stock market and currency as well.

As I say, the story ended there. But it could have gone further, and, indeed, in several other countries it has. A month ago, in the first round of this crisis, panicky rumors brought down banks. Now, with trillions of nervous dollars sloshing around the international markets, panicky rumors are bringing down countries.

The case of Iceland, which in recent weeks has nationalized its three major banks, shut its stock exchange and halted trading in its currency, is by now well known. Less well known is the speed with which the Icelandic disease is spreading. Consider Hungary, once the destination of choice for investors who wanted an Eastern European head office with a 19th-century facade and a pastry shop next door: The currency is in free fall and so is the stock market, flummoxing those previously well-fed investors. (One of them told a Hungarian financial Web site: "I haven't got a clue as to when and how this would end, I'm just staring into empty space.") Or Ukraine, whose central bank governor declared his banking system "normal and reliable" on Monday of last week. By Tuesday of last week, Ukraine had desperately requested " systemic support" from the IMF.

So far, most of these crises have been explained away: The banks of Iceland had debts larger than Iceland's gross domestic product, Hungary's finances were long mismanaged, and Ukraine, whose president just called for the third election in as many years, is badly governed. But the speed with which some of these defaults are happening, coupled with the paranoia inherent in the political culture of small countries, has led many to suspect political manipulation as well.

To put it another way: If you wanted to destabilize a country, wouldn't this be an excellent time to do it? If Country X's stock market can crash after the publication of a single article in an obscure newspaper, think what might happen if someone conducted a systematic campaign against Country X. And if you can imagine this, so can others.

All governments have enemies, internal and external, or at least are faced with elements that do not wish them well: the political opposition, the country next door, the former imperial power. For someone, there will always be the temptation to bring down the government, destabilize the country and thus create political chaos.

Even when there hasn't been political meddling, someone else will suspect that it has occurred, anyway. Here, then, is a prediction: Political instability will follow economic instability like night follows day. Iceland is not alone. Serbia, the Baltic states, Kazakhstan, Indonesia, South Korea and Argentina are all in financial trouble; so, too, are Russia and Brazil.

And here's a final, unpleasant thought: Pakistan. This is a country with 25 percent inflation and a currency in free fall; a country with a jihadist insurgency on its border with Afghanistan, permanent hostility on its border with India, nuclear weapons and a tradition of street demonstrations in response to suspect newspaper articles. Dozens of people, with all kinds of agendas, have an interest in using financial markets to destabilize Pakistan, and Afghanistan along with it. Eventually, one of them will.

applebaumletters@washpost.com

Sunday, October 19, 2008

Myśląc Ojczyzna: "Awantury arabskie i moralne"

Myśląc Ojczyzna: "Awantury arabskie i moralne"
red. Stanisław Michalkiewicz (2008-10-15)
Felieton
słuchajzapisz
Szanowni Państwo!Odsłonił się przed naszymi oczami kolejny rozdział groteskowej wojny między premierem Donaldem Tuskiem, a prezydentem Lechem Kaczyńskim. W przeddzień planowanego odlotu prezydenta do Brukseli na rozpoczynający się szczyt Unii Europejskiej, szef Kanclearii Premiera, pan minister Tomasz Arabski przesłał do Kancelarii Prezydenta pismo z zawiadomieniem, że państwowy samolot, który właśnie zawiózł do Brukseli delegację rządową, pozostanie do jej dyspozycji w tym mieście przez cały czas trwania szczytu. Pewnie premier Donald Tusk i ministrowie jego rządu będą samolotem latac do toalety, zwłaszcza gdy ich przypili. Krótko mówiąc, samolotu dla prezydenta nie będzie.Pan minister Tomasz Arabski wyjaśnił podczas przesłuchania w TVN-24, że to dlatego, iż doszedł do wniosku, że wizyta prezydenta Kaczyńskiego w Brukseli ma charakter prywatny. Gdyby pan Tomasz nie nazywał się Arabski, tylko trochę inaczej, to oczywiście mógłby dojść do każdego wniosku i nawet prezydenta Kaczyńskiego postawić na baczność. Skoro jednak jest tylko Arabski, a na dodatek piastuje stosunkowo skromne stanowisko rządowego intendenta, to okreslanie charakteru zagranicznych wizyt prezydenta państwa raczej do jego kompetencji nie należy. Jestem prawie pewien, że pan minister Tomasz Arabski też to wie. A skoro wie, a mimo to pozwolił sobie na taki gest pod adresem prezydenta Polski, to na pewno za wiedzą i aprobatą premiera Donalda Tuska.Pośrednio możemy o tym wnioskować z wypowiedzi samego premiera, który dawał do zrozumienia, że piętrzące się nagle trudności a to z chorymi pilotami, a to z samolotem, który musi pod parą stać w gotowości na lotnisku w Brukseli przez cały czas trwania szczytu Unii Europejskiej, to tylko preteksty, których celem jest uniemożliwienie prezydentowi wzięcia udziału w brukselskim szczycie. Prezydent nie jest mi do niczego potrzebny - stwierdził premier Tusk.Jestem przekonany, że tym razem mówi szczerze. Co więcej - jestem przekonany, że musi być bardzo ważny powód, dla którego premier Donald Tusk nie życzy sobie mieć w Brukseli świadka w osobie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W takim razie trzeba postawić pytanie, jakie łajdactwo zamierza pan premier tam przeprowadzić, że próbuje nie dopuścić prezydenta państwa do uczestnictwa w brukselskim szczycie wszelkimi sposobami, łącznie z gangsterskimi chwytami, tak samo, jak podczas "nocnej zmiany" w czerwcu 1992 roku?Stawiam to pytanie z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że skoro premier Tusk wszelkimi sposobami dąży do pozbycia się z Brukseli świadka w osobie prezydenta, to najwyraźniej musi mieć coś ważnego, a zarazem kłopotliwego do ukrycia. Po drugie dlatego, że zarówno pan premier Donald Tusk, jak i ministrowie jego rządu udowodnili, iż działają na szkodę polskich obywateli i podejmowanych przez nich przedsięwzięć gospodarczych. Najlepiej widac to na przykładzie działań, które doprowadziły do cofnięcia unijnej subwencji na wiercenia geotermalne w Toruniu oraz aktualnego blokowania przez ministra spraw wewnętrznych Grzegorza Schetynę możliwosci rozpoczęcia publicznej zbiórki na sfinansowanie tej inwestycji poza środkami publicznymi. Jeśli zatem premier Tusk i jego rząd w interesie tajnych służb tubylczych i zagranicznych nie waha się działać na szkodę polskich obywateli i polskiej gospodarki, to całkiem możliwe, że nie będzie miał też żadnych oporów przed działaniem na szkodę polskiego państwa. Jest to tym bardziej prawdopodobne, ze prawdziwym programem Platformy Obywatelskiej i tworzonego z jej udziałem rządu jest odwdzięczanie się tajnym służbom tubylczym i zagranicznym, które wsparły ją podczas ubiegłorocznej kampanii wyborczej i doprowadziły do miejsca, w którym aktualnie się znajduje. Jest dla mnie rzeczą oczywistą, że ani dawne komunistyczne tajne służby wojskowe, ani tym baerdziej - tajne służby zagraniczne, nie działały, ani nie działają w interesie Polski. Przeciwnie - w ich interesie leży maksymalne osłabienie polskiego państwa, żeby łatwiej można było je rozkraść, a pozostałe resztki poddać pod władzę państw poważnych.W tym celu wystarczy doprowadzić do wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego - jak gdyby nigdy nic - jak gdyby nie było irlandzkiego referendum, a którym traktat tej zostal odrzucony. Ponieważ prezydent Kaczyński od pewnego czasu odmawia ratyfikacji tego traktatu, to jego obecność przy ewentualnym zaciąganiu przez rząd w imieniu Polski zobowiązań, że na przykład metodą faktów dokonanych doprowadzi do wprowadzenia w Polsce w życie postanowień Traktatu Lizbońskiego, jest nie tylko niepotrzebna, ale również - w najwyższym stopniu niepożądana. Tylko taką przyczyną można przekonująco wyjaśnić postępowanie premiera Tuska, który nie waha się ani przed ośmieszaniem Polski, ani przed ośmieszaniem siebie samego i swojego rządu. Rzeczywiście musiał zostać przez kogoś postawiony pod ścianą, że tak się uwija, nie dbając już o pozory. Miejmy nadzieję, że opinia publiczna w końcu się dowie, kto tak premiera Tuska sztorcuje i jakiego rodzaju propozycję nie do odrzucenia mu złożył.I na koniec z innej beczki. Od wielu Słuchaczy i Czytelników docierają do mnie sygnały, ze z moich felietonów wyłania się pon ury obraz rzeczywistości. To niestety prawda, ale to nie moja wina, że rzeczywistość nie jest wesoła. Ja jej przeciez nie tworzę, ja ja tylko opisuję.Niemniej jednak, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom Słuchaczy i Czytelników zwracam ich uwagę na pewien optymistyczny element w tym ponury, i przygnębiającym obrazie. Chodzi mi o moralną kondycję naszego społeczeństwa, która chyba nie jest aż tak zła, jak można by się spodziewać. Oto wczoraj po raz kolejny dowiedzieliśmy się, że nawet tak, zdawałoby się, zdemoralizowane osoby, jak oficerowie komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, odważnie stają dzisiaj po stronie prawdy i gotowi są dawać osobiste świadectwo na każde żądanie. Dzieki temu łatwiej nam będzie nie tylko zachować wiarę w człowieka, ale nawet w ogóle.
Mówił Stanisław Michalkiewicz

Thursday, October 9, 2008

GUESS WHO CAME TO AMERICA EVEN BEFORE THE PILGRIMS DIDDespite the Statue of Liberty’s appeal to “give me your tired and yourpoor,” those who trace the

GUESS WHO CAME TO AMERICA EVEN BEFORE THE PILGRIMS DIDDespite the Statue of Liberty’s appeal to “give me your tired and yourpoor,” those who trace their American roots to New York’s Ellis Islandmight tell you these noble words of welcome were not always the fact.The new arrivals of a century ago were often given special names. The nameswere invented by those who claimed “we were here first” or, at least, that“we got here before you did.”Or, so they thought.The vocabulary of that era was often peppered with derogatory epithets like“kike,” “dago,” “honky” or “Polack,” among others. Today, our assumedcivility and political correctness compel us to refrain from such expletivesand refer to them as the “K,” “ D,” “ H” or “P” words.It’s no wonder organizations like the Jewish community’s Anti-DefamationLeague and, more recently, the Anti-Bigotry Committee of the Polish AmericanCongress became a necessity.Now comes the surprise. The name-callers who thought “we got here beforeyou did” most likely did not. In reality, those who were called these nastynames probably got here ahead of the name-callers. At least as far as thePolish Americans were concerned.When we sit down for our family dinner on Thanksgiving Day, how can we notreflect on the days of early America and the time England’s Pilgrims landedon Plymouth Rock in 1620.History clearly records them as one of America’s “firsts.”But another Englishman named John Smith came to America’s shores even beforethe Pilgrims did when he landed at Jamestown in 1607 to start the VirginiaSettlement.Now here’s what the name-callers who gave the Ellis Island immigrants such ahard time never learned in school.In 1608, when Captain Smith needed skilled craftsmen to help develop the newVirginia Colony, he invited a group of Polish artisans to come to Jamestownand bring their technical skills with them. The first factory in Americawas the glassworks the Polish settlers established at Jamestown.Their contribution to the growth of Virginia became an essential element ofits success. Despite the recognition they earned for their vital input tothe colony’s prosperity, they were refused the right to vote when electionswere to take place.What was the reason for the denial? It was because they were Polish.The Englishmen felt only the English should have a say in Virginia’sgovernment.So how did the Poles react? They simply stopped working. The economicpressure of their stoppage was effective and they were finally permitted tovote.The Poles not only made their point but they also established a precedent.They had succeeded in organizing the first labor and civil rights strikes onthe shores of the New World.To pay tribute to the historic achievements of Jamestown’s Polish workers,the Anti-Bigotry Committee, along with the rest of the Polish AmericanCongress and other major Polish American organizations, held specialcommemorative ceremonies at Jamestown on October 1st, exactly 400 years tothe day the Poles arrived in 1608.When you sit down for your Thanksgiving turkey next month, just remember thePoles got to America even before the Pilgrims did.It’s entirely possible, therefore, the first Thanksgiving Day may haveactually been celebrated in Virginia rather than in Massachusetts. Somepeople in Virginia say it was. However, nobody could say if turkey was themain dish that day.The Polish settlers came to Jamestown nearly two centuries before theAmerican Revolution and the formation of the United States out of theoriginal thirteen colonies. The story of Jamestown is a basic and integralpart of American history.And now, as the noted radio commentator Paul Harvey would say, “now you knowthe rest of the story.”Contact: Frank MilewskiAlex Lech BajanDirector of the Polish American CongressContact: Frank Milewski(718) 263-2700 – Ext. 105__________________Polish American Congress1612 K Street, N.W. Suite 410Washington, D.C. 20006Tel: (202) 296-6955Fax: (202) 835-1565Web: www.polamcon.orghttp://www.poloniaxxi.com/CEORAQport Inc.2004 North Monroe StreetArlington Virginia 22207Washington DC AreaUSATEL: 703-528-0114TEL2: 703-652-0993FAX: 703-940-8300sms: 703-485-6619EMAIL: polonia@raqport.comWEB SITE: http://raqport.comReplacement for the SUN COBALT RAQ LINENew Centos BlueQuartz with GUIsupply and global tech support

Saturday, October 4, 2008

Sytuacja finansowa na świecie

Sytuacja finansowa na świecie
dr Cezary Mech (2008-10-04)
Aktualności dnia
słuchajzapisz

Saturday, September 13, 2008

325. rocznica Wiktorii Wiedeńskiej

325. rocznica Wiktorii Wiedeńskiej Polish King Sobieski Victory Vienna Wien
dr Józef Szaniawski (2008-09-12)
Aktualności dnia
słuchajzapisz

Vienna 1683

Husaria / The Winged Hussars Vol. I

Jan III Sobieski (John Sobieski, 1629-1696)
Jan Sobieski was an excellent king for the period during which he was elected. His father wanted to educate both his sons well and first sent them to study at the University of Cracow, in the Faculty of Philosophy. Later, he sent both of them abroad, where they could complete their education. Subsequently, the future king had the opportunity to learn the art of war on all the fronts where Polish armies fought. He took part in the Battle of Beresteczko in 1651 (in the Ukrainian rebellion led by Hetman Bohdan Chmielnicki), during the Polish-Swedish war (1655-1660) and in the Battle of Warsaw, where he commanded Tartar units fighting on the Polish side against the Swedes. Next he fought against the Transylvanians, Russians, Cossacks and Tartars, as well as against rebels who, led by Prince Lubomirski, rose against King Michał Korybut Wiśniowiecki in 1666. His special success was the defeat of the Turkish army at Chocim in 1673. It was this victory that helped to get him elected king of Poland a year later.

The experience he gained on the battlefields came to fruition in an event which was significant not only for the history of Poland. By the late 17th century the Turks were attempting to penetrate deeper and deeper into the heart of Europe, threatening Vienna. Realising that should Vienna fall, Poland would find herself in a very difficult position, in 1683 Sobieski set off to relieve the besieged city. On 12 September 1683 Polish hussars (heavy cavalry with characteristic plumage on their backs) under Sobieski's command gained a victory, thus definitively stopping the Turks in one of the greatest and most significant battles in Europe at the time. Nowadays that march to Vienna is referred to as the Relief of Vienna. Sobieski wrote numerous letters to his French wife, Queen Marie Casimire d'Arquien ('Marysieńka'), describing the battle which decided the fate of Europe. His letters make up a fascinating chapter in Old Polish epistolography.

Sobieski's great love for his wife also had political consequences, as it tied him to the French court. Thanks to that, he understood the need for domestic reform and a change in Poland's foreign policy. Thus he wanted to strengthen Poland's position on the Baltic coast by taking East Prussia, and to retrieve Polish Silesia from the Habsburgs. In his home policy, by trying to make Poland a hereditary monarchy and to abolish the principle of liberum veto (viz. statutes were passed in parliament only by a unanimous vote), he attempted to enhance royal prerogative, which had become too dependent on the magnates. However, these reforms were not implemented due to the opposition by part of the noble estate, which had become too accustomed to the enjoyment of significant privileges.

Sobieski was not only a great military leader, but also an excellent politician. He died on 18 June 1696, leaving a memory of the great glory of Polish military prowess.



Facts

After the Vienna victory, when welcomed by the Austrian Emperor Leopold I, Jan Sobieski reportedly paraphrased the words of Julius Caesar by saying, 'Veni, vidi, Deus vicit,' (I came, I saw, God carried the victory). Indeed, the victory of the Poles supported by the Emperor's army, broke the Turkish power which never recovered from the defeat. In the 18th century, a partition of Turkey was even contemplated, but never took place. However, partition is what happened to Poland. Characteristically, Turkey, which had fought our ancestors for over two hundred and fifty years, was the only state in Europe that never recognised the partitioning of Poland.



Jak Sobieski triumfował pod Wiedniem
Monika Kuc 09-09-2008, ostatnia aktualizacja 11-09-2008 21:03
W Wilanowie w 325. rocznicę odsieczy wiedeńskiej król Jan III Sobieski sam zdaje relacje z pola bitwy.


źródło: Życie Warszawy
*Bitwa pod Wiedniem według Marcina Altomontego, fragment muzeum w wilanowie
+zobacz więcej– O victorii wiedeńskiej mówimy we wnętrzach, w których toczyły się rozmowy poprzedzające kampanię. W pałacu w Wilanowie król przyjmował dyplomatów i stąd 18 lipca 1863 roku wyruszył w stronę Wiednia, by 12 września stoczyć jedną z najważniejszych bitew w dziejach Europy – mówi Marta Gołąbek, kustosz wystawy.


Z odległych Węgier nadchodziły informacje o zwycięstwach Jana III pod Ostrzyhomiemi Seczanami. Pomiędzy Krakowem a miejscami pobytu wojsk królewskich kursował osobisty posłaniec monarszy. Listy do Marii Kazimiery były jedynym źródłem informacji. 14 grudnia król donosił z Lubowli o swym przyjeździe, prosząc równocześnie małżonkę o wyjechanie przed siebie do Starego Sącza. Królowa podporządkowała się woli męża i zaraz po otrzymaniu tej wiadomości wyruszyła na spotkanie.

Tymczasem Kraków żył przygotowaniami do przyjęcia bohatera spod Wiednia. U schyłku listopada rajcy zasięgnęli opinii pospólstwa w kwestiach finansowych „wiedeńskiej fety”. Dnia 22 listopada podjęto uchwałę zaczynającą się od słów: „Najjaśniejszego Króla Imci Pana Naszego Miłościwego, szczęśliwego daj Boże do residencyjej krakowskiej spodziewając się powrotu, miłość zaś i wierne poddaństwo nasze przeciw tak wielkiemu monarsze a dobrotliwemu Panu, który całość Ojczyzny i ca-łego chrześcijaństwa zastawia i broni najjaśniejszymi piersiami swemi pańskiemi, wyciąga po nas, abyśmy jak z największym tak wielkiego triumfatora powitali applausem”. Uchwalono wtedy trzy tysiące złotych na potrzeby tryumfu „według możności tych czasów ciężkich”, jak zapisano w aktach. Już wówczas zdecydowano zorganizować specjalny fajerwerk, by w ten sposób uczcić wracającego monarchę. Podczas kolejnych posiedzeń rajcy obmyślili szczegółowy przebieg całej uroczystości. Uchwalono też (14 XII), że podczas wjazdu monarchy strzelać się będzie za bramą Wiślną i Nową (18 XII). Postanowiono (22 XII) wydać wystawną ucztę na cześć Jana III. W zestawieniu z wcześniejszymi uroczystościami, od których barokowy Kraków nie stronił, te na cześć Sobieskiego przygotowano z niebywałą wręcz starannością, omawiając każdy nawet najmniejszy szczegół ceremonii, przywiązując dużą wagę do detali. Starania rady miejskiej o godne uczczenie pogromcy Turków zostały gorąco poparte przez całą społeczność Krakowa. Tym razem nie tylko uroczysty wjazd, lecz także okolicznościowy fajerwerk miał uczcić wiekopomne zwycięstwo. Na powitanie króla wysłano do granicy państwa rajców — Pawła Fryznekiera i Adama Drużyńskiego. W Starym Sączu oczekiwała Maria Kazimiera, stąd szybko w zimowy czas ruszono do Krakowa. Monarsze towarzyszyły zbrojne hufce husarii oraz dworzanie.

Dopiero 23 grudnia Jan III stanął w murach Krakowa, gdzie „miasto cum applausu w bramie czekało”. Wtedy przypuszczalnie wręczono królowi tacę srebrną złoconą, wedle tradycji napełnioną złotem. Taca ta, zachowana w zbiorach wilanowskich, swoją artystyczną formą nawiązuje do tryumfu Jana III w typie all'antica, w aktualizowanych strojach. Na kołnierzu tacy widnieją wojenne emblematy. Jej autorem jest gdański złotnik Jan Gotfryd Holl.

Wjazd przez Bramę Floriańską odbył się w godzinach wieczornych, przy śnieżnej i mroźnej aurze. Królewski orszak przejechał ulicami Krakowa, kierując się na Wawel. Jak odnotował współczesny świadek, król wstąpił do katedry, „kędy biskup ze wszystkiemi zakonnikami, kapłanami i niezliczoną wielkością ludu psalmy i oracyje prześpiewawszy, Te Deum laudamus skończywszy, jednostajnym głosem krzyknęli: Vivat! Vivat! Vivat Rex Poloniae!”. Towarzyszył temu huk dział. Po udzielonym błogosławieństwie monarcha wraz z małżonką udali się na spoczynek. Nazajutrz, w wigilię Bożego Narodzenia, Jan III ponownie odwiedził katedrę. Wtedy złożył przy grobie św. Stanisława — ołtarzu Ojczyzny — wielką chorągiew zdobytą pod Wiedniem. Zgodnie z wielowiekowym obyczajem zawieszono ją obok wielu innych trofeów wojennych przy konfesji św. Stanisława. Na pamiątkę odsieczy wiedeńskiej oraz złożenia w katedrze tureckiej chorągwi kapituła sprawiła marmurową tablicę, okoloną panopliami, upamiętniającą to zdarzenie. Już w czerwcu roku 1684 projekt przedłożono biskupowi Małachowskiemu, który po drobnych korektach napis i tablicę zaakceptował. Płytę tę zamówiono w pobliskiej Czernej u kamieniarza Jakuba Bielawskiego. Od kapituły dostał on obrys płyty. W roku 1685 tablica była gotowa. Rok potem malarz pracujący na usługach kapituły „od malowania compendimentu albo namiotu” dostał 50 florenów. W sumie koszt wiedeńskiej płyty wyniósł 1496 florenów. Łacińska inskrypcja opiewała chwałę Jana III Sobieskiego. Oto fragmenty tekstu (tłumaczenie na język polski): „Chorągiew ta ottomańska zabraną była przez niezwyciężonego króla Jana III, w samych namiotach Wielkiego Wezyra, na ołtarzu św. Stanisława, osobliwego opiekuna i patrona Królestwa, złożona i poświęcona. (...) Wybawca Wiednia zniósł zgubne oblężenie, wawrzynem krwią wyborowego wojska Ottomanów zbroczonym, skronie swe uwieńczył. (...) Na cześć Wszechmocnego zawiesił tę chorągiew w tej królewskiej kaplicy, aby tem (...) wielkich zwycięstw świadectwem, Najświętszej Trójcy oddał chwałę i przyszłe wieki nauczył, że w zwycięstwach nie było większego nad wielkiego Jana”.

Uroczystości miejskie odbyły się 27 grudnia, w święto Jana Ewangelisty, patrona króla. Tegoż dnia monarcha wraz z rodziną wysłuchał mszy u Panny Marii, po czym „Królestwo Ichmć jechali do kamienice Pana Tucciego na obiad, kędy go Magistrat witał i winszował królowi IMci tak wielkich tryumfów. Oracyję miał JP doktor Łopacki bardzo piękną, a od króla IMci mówił JW Pan kanclerz wielki koronny Jan Wielopolski”. Wokół Rynku cechy z „chorągwiami swemi porządnie tamże stali przez godzin trzy, lubo deszcz padał dobrze”. Gromadziły się tłumy gawiedzi, chcącej obejrzeć fajerwerk, o którym od dziesięciu dni było głośno. Wszyscy chcieli uczcić bohaterskiego monarchę.

Z okien kamienicy Tucciego (Rynek Główny 22) podziwiano widowisko zorganizowane na cześć Jana III. Była to jedna z największych fet w dziejach Krakowa. Fajerwerk wiedeński posiada doskonałą dokumentację, tak rękopiśmienną, jak ikonograficzną. Opracowanie całej uroczystości powierzono, podobnie jak nadzór, rajcy Janowi Gaudentemu Zacherli. Dnia 14 grudnia przedłożył radzie miejskiej plan uroczystości, który opracował wespół z kupcem Stefanem Mechonim. Referując rajcom szczegółowy program, stwierdził, że: „zniósłszy się z Imci Panem Mechonim, na szczęśliwy JKMci Pana Naszego Miłościwego przyjazd i eliberacyją Wiednia, tryumf takowy wynaleźliśmy, któremu trzy miejsca winny być przeznaczone”. Przebieg ceremonii był zgodny z przedłożonym planem.

Tym razem zrezygnowano z pompatycznego wjazdu, z bram tryumfalnych, na rzecz spektaklu zorganizowanego na Rynku, przed ratuszem. Centrum stanowiło theatrum złożone z trzech struktur, nazywanych w źródłach także theatrami, zrobionymi na kształt łuków tryumfalnych, zatem w rozumieniu ówczesnych symboli zwycięstwa, ozdobionych malowidłami i opatrzonymi odpowiednimi inskrypcjami, tworzącymi w całości emblematy. Pierwszy łuk wyobrażał „effigies Pana Naszego Miłościwego, majestate plena, na koniu rozpędzonym, szablę w ręku trzymając”. Poniżej stosowny napis:

Joanni III a Deo dato, regi Poloniarum orthodoxo, magno duci Lithuaniae, Russiae, Prussiae, Mazoviae, Samogitiae, Livoniae, Smolensciae, Kiioviae, Volhyniae, Podoliae, Podlachiae, Severiae, Pomeraniae, Czerniechoviaeque etc., quod instinctu divinitatis, mentis magnitudine, maximum orbis christiani hostem, eiusque potentiam ac fastum ad Viennam et Strigonium iustis prostraverit armis. Regi suo fortissimo, patri patriae fortunatissimo, publicae quietis, fundatori, optimo S.P.Q. Cracoviensis votis omnium dedicavit.

[Janowi III, zesłanemu przez Boga prawowiernemu królowi Polski, wielkiemu księciu Litwy etc. etc., ponieważ z natchnienia boskiego dzięki wielkości swego umysłu powalił sprawiedliwym orężem potęgę i pychę największego wroga świata chrześcijańskiego pod Wiedniem i Strzygonią. Swemu najdzielniejszemu królowi, najszczęśliwszemu ojcu Ojczyzny, najlepszemu sprawcy pokoju publicznego senat i lud krakowski za wolą wszystkich poświęciły.]

W środku łuku stały trzy obeliski „kształtną i piękną robotą” wykonane z rozmaitymi emblematami. Wokół rozłożono zdobyte trofea: buńczuki, proporce, a nad słupami trzy wieńce laurowe. Dodajmy, że obelisk ówcześni kojarzyli z symbolem chwały, uważając go zgodnie z wykładnią Cezarego Ripy za „gloria Principum”. Na obeliskach umieszczono napisy: „Defensori, Victori, Triumphatori” (Obrońcy, Zwycięzcy, Tryumfatorowi), zaś u dołu dano wiersz:

Haec Tibi devota urbs, quod si maiora valeret,
Hoc totus stares aureus ipse loco.
[Tyle ci daje oddane miasto, bo gdyby więcejuczynić mogło,
stanąłbyś w tym miejscu cały ze złota.]
Poniżej „piękną skulpturą wyrażeni, schyliwszy pod panem głowy i karki swe”, siedzieli tureccy baszowie. Przy pierwszym widniał napis:

Barbaries, sic victa iaces, sic colla superba,
In magno vicit rege Joanne Deus.
[Tak barbarzyństwo, tak dumne karki zwyciężone leżą;
w wielkim królu Janie zwyciężył Bóg.]
Przy drugim:

Turcarum proceres vincti caesique doletis
Rex pius in vobis, impia colla premit.
[Ubolewacie, wielmoże tureccy, w pętach, pokryci ranami,
pobożny król gnie wasze bezbożne karki.]
Przy trzecim:

Discite Lunicolae Lechos, non temnere gentes
Cogitur en etiam, fulmina Luna pati.
[Uczcie się, czciciele Księżyca, nie lekceważyćludów
lechickich, oto nawet Księżyc znieść musi uderzenia piorunów.]
Przy obeliskach postawiono figury Marsa i Pallady opatrzone inskrypcjami. Przy Marsie, dzierżącym herb Sobieskich Janinę, umieszczono wiersz:

Lechicus in te Mars o rex invicte triumphat,
Sub olypeo quoniam vicerat ille Tuo.
[Lechicki Mars triumfuje w Tobie, niezwyciężony królu,
bo zwyciężył pod twym puklerzem.]
Pallada miała herby Marii Kazimiery i stosowny napis:
Hic Regina tibi iustos Dea censet honores
Hostis namque tuis vincitur auxiliis.
[Oto Bogini, królowo, zlewa na Ciebie zasłużone zaszczyty,
bo z Twoją pomocą wróg ponosi klęskę.]
Na obeliskach umieszczono także emblematy z lemmami. Przy Marsie widniała lemma: „Virtutis triumphus” (Tryumf Męstwa), Palladaz lemmą: „Ab hac fortuna omnis” (Od niej wszelkie szczęście). Na pierwszym obelisku był emblem z lemmą — „Et bello et pace colendus” (Godny czci i na wojnie, i w czasie pokoju), na drugim — „Sic fama regnorum” (Tak sława królestw), zaś na trzecim — „Haec sustinent orbem” (Te rzeczy podtrzymują świat). Łuk otoczono balustradą, z narożników której puszkarze wystrzeliwali kule ogniste i „różne ognie wymyślne, vivat rex wyrażające”. Drugi łuk, złożony z dwóch obelisków, przedstawiał zdobycie Setina (Seczany), który oblegany przez królewicza Jakuba, został wreszcie przez niego wzięty. W środku łuku mieściła się konna statua zwycięzcy, a pod nią „varia insignia turcica” wraz z napisem:

Setino capto princeps Jacobe triumphas,
Haec decorat frontem, laurea prima tuam;
Scilicet in pulchro Martis certamine victor,
Debuit invicti, filius esse patris.
[Tryumfujesz, książę Jakubie, po zdobyciu Setina: ten wawrzyn pierwszy zdobi twe skronie — oczywiście, w pięknym boju Marsa zwycięzcą winien być syn niezwyciężonego ojca.]
Uzupełniała go lemma: „Mutata vice” (Gdy się los odmienił). Na drugim obelisku czytano:

Palluit ut vidit Lechum mea Cynthia solem,
Et vice mutata sanguine triste pluit.
Quam felix, si non vertisset cornua, contra
Sarmaticum solem; Cynthia nostra foret.
[Zbladła moja Cyntia, gdy zobaczyła słońce lechickie;gdy zmienił się los, spadł smutny krwawy deszcz. Jak szczęśliwa byłaby nasza Cyntia,gdyby nie zwróciła się przeciwko sarmackiemu słońcu.]

Uzupełniały go dwie lemmy z emblematami: „Digna labori merces” (Godna zapłata za trud) oraz „Sic floret honores Deus” (Tak kwitnie czciąBóg). Z tego łuku także puszczano race i ognie sztuczne. Trzeci łuk natomiast wyobrażał wielkiego smoka, alegorię tureckiej furii, na którego z wieży zbudowanej opodal „Orzeł Polski cum armis Króla Imci, piorunem rzuca, a smok rozwalał się wtedy na części cum tali lemmate:”

Faucibus immensis voluit sorbere Viennam,
Non potuit, pereat turcicus ergo draco.
[Ogromną paszczą chciał pochłonąć Wiedeń;nie zdołał; niech zginie zatem turecki smok.]
Pod orłem można było przeczytać:

Fulmipontes volucris Lechi dum regnante Joanne,
Non tantum potuit, sub Jove quando fuit.
[Gromowładny ptak Lechitów za rządów królewskich Jana może więcej niż niegdyś, kiedy był pod władzą Jowisza.]
Zza orła wyłaniał się anioł, który koronował polskie godło państwowe, w dłoni trzymając lemmę: „Victoria et decus ab alto” (Zwycięstwoi zaszczyt z wysokości).

Tak wyglądała oprawa scenograficzna i ide-owa widowiska, które przeszło do historii pod nazwą fajerwerku wiedeńskiego. Treść podporządkowano niezwyciężonemu królowi, obrońcy chrześcijaństwa, wybitnemu wodzowi, pogromcy Półksiężyca. W koncepcji ideowej nie brakło miejsca dla królewskiego pierworodnego Jakuba, z którym monarcha wiązał plany dynastyczne Sobieskich.

Zachował się również szczegółowy program fajerwerku, dopełniającego dekorację okazjonalną, stanowącego integralną całość uroczystości. Otóż na samym początku uderzono z moździerzy, a gdy chór rozpoczął Te Deum laudamus, przy śpiewie trzeciej strofy zapalono litery „Vivat Joannes Tertius Rex” i puszczono ognie z pierwszego łuku, „gdy bramy (Łuki) trasną zapalą cztyry kule na postumentach, które uczynią szum, potym puszczą górnych rac półfuntowych, ćwierćfuntowych 40”. Następnie przy łuku królewicza Jakuba „zapalą się kul dwie, które uczynią szum, potym (...) z bateryjej wypadną z moździerzyków, granacików 10 jeden po drugim”. Na murach Setina zaczną strzelać, a puszkarze puszczą race. Tymczasem „Polak z Turczynem bić się będą, którego Polak pojmie, zwiąże i pod theatrum królewskie zaprowadzi”. Widowisko kończyć miały pioruny wypadające z orła, zapalające smoka, „któremu paszczą, oczyma, nozdrzem płomień wypadać będzie”. Race ogniste dopełniały całości. Puszkarze: Przybysławczyk, Zimnicki, Rymanowski, Pestkowicz zrobili wszystko, by uroczystość wypadła godnie.

Aura nie sprzyjała jednak fajerwerkom. Dżdżysta pogoda powodowała zalanie moździerzy, deszcz gasił race. Nie obyło się też bez ofiar. Na skutek niewłaściwych obliczeń Włochów pochodzących z Wenecji (Angelus Gauan, Joannes Bartoluci) przygotowujących fajerwerk i nie najlepszej pogody, podczas puszczania ogni sztucznych zginęło pięciu mężczyzn, a rany odniosło kilkanaście osób. Koszty związane z leczeniem poszkodowanych wzięło na siebie miasto. W rachunkach miejskich odnajdujemy pod rokiem 1683 swoistą pozycję: „expensa na chorychi poranionych casu infelici podczas triumfu, gdy Król IMć P[an] N[asz] M[iłościwy] powrócił spod Wiednia”. Wydano 108 złotych. Wśród zabitych są nazwiska Osternickiego, Urbańskiego, postrzelono także mieszkańca Garbar — Różyckiego. Miasto pokryło koszty pogrzebów.

Dwór królewski i rada miejska Krakowa
Obok tych tragicznych w swej wymowie notek, rachunki miejskie kryją interesujące informacje dotyczące ogólnych i szczegółowych wydatków, związanych z przyjęciem króla przez Kraków. W sumie wydano 496 zł 28 gr 9 den. Wino na przyjęcie ofiarował rajca Mikołaj Królik. Bankiet przygotował kucharz Marcin, najęty specjalnie przez rajców. Zakupiono między innymi 13 par kuropatw, 7 par jarząbków, sarnę, 82 kapłony, 3 zające, 7 wołowych pieczeni, 7 dyszków cielęcych, nadto mnóstwo przypraw i białego chleba. Jakie potrawy wniesiono na królewski stół, trudno dziś z powodu braku wzmianek źródłowych dociec.

W rachunkach zanotowano także, że ks. Świątkowicz przepisał emblemaciście łacińskie wiersze, za co dostał z miejskiej szkatuły 10 złotych. Autor wierszy i lemm pozostaje nieznany, choć można sugerować, że wyszły one spod pióra któregoś z profesorów Almae Matris. Na koronację Jana III emblemy wymyślił profesor Stanisław Józef Bieżanowski, który otrzymał za to sowite wynagrodzenie, co skwapliwie zapisano w rachunkach. Bieżanowski był także autorem lemm i wierszy do łuków tryumfalnych podczas wjazdu koronacyjnego Michała Korybuta Wiśniowieckiego (1669). W przypadku wiedeńskiego fajerwerku znane nam źródła milczą o autorze lemm i pozostałych napisów, a w zachowanym materiale archiwalnym nie odnaleziono żadnej wzmianki na ten temat. Obok Bieżanowskiego wziętym emblemacistą, działającym w owym czasie w Krakowie, był Rafał Arteński, który wsławił się licznymi panegirykami między innymi na cześć Jana III. Nie wykluczone też, że układ treściowy uroczystości wiedeńskich wyszedł z kręgu dworskiego, za czym może przemawiać fakt przemilczenia w szczegółowo prowadzonych aktach miejskich kwoty pieniężnej zapłaconej jej autorowi. Zapomniano również wpisać wysokość honorarium autorskiego za opracowanie tekstu do państwowej uroczystości o wybitnie propagandowym rozgłosie, o co zadbano w dwukartkowym anonimowym druku Dedicatio operis triumphalis Joanni III... wydanym w Krakowie u Schedla, a zawierającym pełną koncepcję treściową fajerwerku. Dla uzupełnienia warto dodać, że zachował się tylko jeden znany obecnie egzemplarz tego druku przechowywany w zbiorach Ossolineum.

Jak widać z przedstawionego materiału, dwór królewski i rada miejska Krakowa postarali się o godne stolicy państwa przyjęcie Jana III. W rezultacie powstał oryginalny, urzekający swą jednolitą przemyślaną koncepcją spektakl parateatralny, jedyny w swoim rodzaju, upamiętniający wiedeńską wiktorię. Uroczystość przysporzyła miastu sławy, zapewniając względy monarsze. Pozostałe po niej dekoracje stały jeszcze długo na Rynku, „póki Król Imć z Krakowa nie wyjechał”, jak zanotował współczesny świadek. Monarcha przebywał w Krakowie przez kilka miesięcy. Tu zatem przez dłuższy czas koncentrowało się życie państwowe. W tym czasie Jan III odwiedził Akademię Krakowską, w murach której ongiś wraz z bratem Markiem studiował. Dnia 2 lutego roku 1684 złożył wizytę w Collegium Maius, witany przez rektora. Zwiedził zbiory biblioteczne, a pamiątką po tej wizycie są wpisy monarchy i jego rodziny w słynnej „Księdze Królewskiej”. Obok autografu Jana III widnieją tu podpisy Marii Kazimiery, królewicza Jakuba i Aleksandra, ich siostry Teresy Kunegundy oraz siostry królewskiej Katarzyny Radziwiłłowej. Monarcha wedle tradycji ofiarował do zbiorów uniwersyteckich „sygnet srebrny z napisem tureckim zdobyty pod Wiedniem od Kara Mustafy”, który później trafił do puławskiej kolekcji księżnej Izabeli Czartoryskiej, a obecnie ponownie znajduje się w Collegium Maius Uniwersytetu Jagiellońskiego. Również wtedy król złożył przy grobieśw. Jana Kantego dwa buńczuki tureckie.

Wydarzenie to upamiętnił Uniwersytet kamienną tablicą z łacińskim napisem, przypuszczalnie ułożonym przez Stanisława Józefa Bieżanowskiego. Tablicę umieszczono koło grobu Jana Kantego, a w roku 1714 przeniesiono do Collegium Maius i wmurowano w ścianę celi Jana Kantego. W lutym 1684 roku Jan III odwiedził jeszcze kościół św. Jana, wsławiony cudownym obrazem Madonny, przed którym dziękował za wiedeńską wiktorię.

Niebawem Jan III z rodziną opuścił Kraków. O zwycięstwie wiedeńskim w mieście nie zapomniano. Pamiętano o pierwszej rocznicy wiktorii, tym bardziej że na południowo-wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej pod Kamieńcem Podolskim we wrześniu armia polska zmierzyła się z wojskami sułtana. I tym razem krakowianie wzięli liczny udział w modłach zarządzonychw intencji szczęśliwego zakończenia kampanii. W kronice klasztoru Kanoników Regularnych pod datą 10 września 1684 zapisano:

była solemna procesyja z zamku do kościoła Najświętszej Panny w Rynek krakowski po obiedzie. Zamkową procesyją prowadziły wszystkie procesyje krakowskie i kazimierskie z relikwiami.W procesyi zamkowej niesiono głowę św. Stanisława [relikwiarz z głową]. A ta procesyja odprawowała się po gratiarum actione, tak rocznej wiktoryjej z Turka pod Wiedniem i Pana Boga prosząc o felicem successum, bo już był wtenczas król stanął z wojskiem pod Kamieńcem Podolskim przeciwko obozom tureckim.

Wiktorię wiedeńską przypominały okolicznościowe tablice, jak np. na murach miejskich. Otóż w 2. połowie XVII wieku tuż przed wyprawą zbudowano przy Bramie Sławkowskiej beluard, umacniający mury Krakowa od strony Kleparza i Garbar. Prace ukończono w roku 1683, wmurowano w beluard dwie marmurowe tablice upamiętniające odsiecz Wiednia „z napisami wyrażającemi zwycięstwo JK Mości nad okrutnym nieprzyjacielem Turkiem”. W listopadzie Stanisław Józef Bieżanowski wziął 12 florenów honorarium za wiersze do „Sławkowskiej bramy”. Kamieniarz z Czernej Michał Poman dostał 400 złp za „wyrobienie orła z kamienia nad mur przy moście w Sławkowskiej bramie”. Pracami z ramienia rady miejskiej kierował rajca Jan Gaudenty Zacherla. Przybyło jeszcze jedno dzieło upamiętniające sukces Sobieskiego.

Z końcem XVII stulecia rajcy postanowili uporządkować archiwum miejskie, chcąc przy tej okazji sporządzić kopiarz przywilejów Krakowa. Z uchwały rady (1691) wynikałoby, że inicjatywa wyszła od Jana Gaudentego Zacherli i Mikołaja Królika, którzy poczęli prace wstępne subwencjonować z własnej kiesy. Nie wiadomo dokładnie, kiedy do tego przedsięwzięcia przyłączył się Zygmunt Jan Zaleski, którego ojciec Jan Zaleski brał aktywny udział w przygotowaniu wielu ceremonii państwowych w Krakowie, między innymi przy wjazdach królewskich Michała Korybuta Wiśniowieckiego i Jana III. Jego syn po trzechletniej pracy przedłożył radzie dwa dzieła: kodeks przywilejów (Codicis Jurium et Privilegiorum Urbis Cracoviae), zawierający kopie 380 przywilejów dotyczących miasta Krakowa, ułożonych chronologicznie. Równocześnie Zygmunt Zaleski opracował klucz, który w założeniu autora miał pomóc w orientacji w kodeksie (Clavis Archivi Urbis Cracoviae), przechowywany w Bibliotece Jagiellońskiej. Clavis Archivi zawiera między innymi rysunek bramy tryumfalnej na wjazd Michała Korybuta Wiśniowieckiego oraz rysunki emblematów wraz z lemmami, związane z fajerwerkiem wiedeńskim. W ten sposób dzięki Zygmuntowi Zaleskiemu uratowano dla potomnych bezcenną dekorację emblematyczną, powstałą w grudniu roku 1683i z góry skazaną przez swą nietrwałość na zagładę.
Śmierć monarchy
Gdy w czerwcu roku 1696 nadeszła z Wilanowa wieść o śmierci monarchy, cały Kraków pogrążył się w żałobie. Już 3 lipca rajcy uchwalili, że uroczystości żałobne odbędą się w kościele Mariackim. Szybko udekorowano czernią prezbiterium, pośrodku postawiono castrum doloris, którego rysunek zachował się w Clavis Archivi Zaleskiego. W odpowiednio przygotowanym prezbiterium, pełnym jarzących się świec, wybudowano castrum doloris złożone z obelisków, otaczających symetrycznie właściwy katafalk wzniesiony na panopliach, podtrzymywany przez orły, zwieńczony herbem królewskim i nakryty baldachimem. Całości dopełniały dwie alegoryczne figury stojące obok obelisków, nadto anioł na baldachimie oraz epitafijny pompatyczny napis:

Divi Joannis III Regis Poloniarum, Magni Duci Lithuaniae, Russiae, Prussiae, Masoviae, Samogitiae, Podoliae, Podlachiae, Volchyniae, Kijoviae, Livoniae, Smolensciae, Severiae, Czernichoviae, Domini, Domini, Clementissimi, Magnitudini, Titulis ac Triumphis, S.P.Q. Cracoviensis cum Lacrymis

[Boskiemu Janowi III królowi Polski, Wielkiemu Księciu Litwy etc. etc. etc. Panu Łagodnemu, Wielkiemu z tytułów i sukcesów, senat i lud Krakowa ze łzami.]

Po bokach widniały lemmy, zdobiące castrum:

Pio. Iusto. Prudenti. Invicto.
[Pobożnemu. Sprawiedliwemu. Roztropnemu. Niezwyciężonemu.]
Religiosa Prudentia. Justa Fortitudine.
[Religijna roztropność. Sprawiedliwe męstwo.]
Fama per ora volat.
[Sława przez usta płynie.]
Spiritus astra tenet.
[Duch osiąga gwiazdy.]
Manet ultima caelo.
[Pozostaje ostatnia w niebie.]
Sic Tua florebunt victuris homina fastis.
[Tak zaowocuje twoje człowieczeństwo w dniu ostatecznym.]
Węgrzech przeciwko panowaniu Habsburgów, rozpoczęła przygotowania do wojny z Austrią. Niebezpieczeństwo najazdu tureckiego skłoniło ją przy tym do szukania sojuszników. Najpewniejszego sprzymierzeńca widziano w Polsce, toteż już w zimie z 1682 r. na 1683 r. poseł austriacki rozpoczął starania o zawarcie z nią sojuszu. Król Jan III Sobieski rozumiał, że opanowanie Węgier przez Turków zagrozi południowym granicom Polski.

Na posiedzeniu sejmu w 1683 r. posłowie szlacheccy poparli propozycję przymierza polsko-austriackiego, które podpisano 1 kwietnia 1683 r. (dla uniknięcia złej wróżby dokumenty traktatu antydatowano na 31 marca). Wczesną wiosną 1683 r. potężne siły tureckie liczące 200 tys. żołnierzy wyruszyły z Adrianopola przez Węgry na Austrię. Od Belgradu dowodził nimi wielki wezyr Kara Mustafa. Część sił dowództwo tureckie przeznaczyło do prowadzenia działań na kierunkach pomocniczych i do obsadzenia licznych twierdz. Bezpośrednio na stolicę Austrii - Wiedeń maszerowała armia w sile około 140 tys. żołnierzy.

Wojska cesarskie dowodzone przez księcia Karola Lotaryńskiego liczyły zaledwie 30 tys. żołnierzy. Czynione przez niego próby stawienia oporu tureckiej potędze nie przyniosły żadnych rezultatów - główne siły najeźdźców nie tylko zbliżały się bez przeszkód do Wiednia, ale i ogromne połacie cesarstwa były pustoszone przez Tatarów. Austria nie była bowiem przygotowana do obrony. Cesarz liczył już tylko na obcą pomoc, przede wszystkim Polski. W tej sytuacji książę Karol Lotaryński przekazał swą piechotę komendantowi Wiednia - księciu Ernstowi Rüdigerowi Stahrembergowi, a sam z pozostałymi siłami wycofał się za Dunaj, by bronić tej części Austrii. 7 lipca 1683 r. uciekł z Wiednia wraz z rodziną cesarz Leopold I, 14 lipca zaś wojska tureckie stanęły pod Wiedniem.

16 lipca do Wilanowa, gdzie przebywał król Jan III Sobieski, przybył poseł cesarski, błagając w imieniu cesarza Leopolda I o szybką pomoc dla oblężonego Wiednia. Sobieski, wypełniając zobowiązania sojusznicze wynikające z traktatu zawartego z cesarstwem 1 kwietnia 1683 r., rozpoczął przygotowania do wyprawy wiedeńskiej.16 lipca 1683 r. wysłał rozkazy do hetmana polnego koronnego Mikołaja Sieniawskiego i hetmana wielkiego koronnego Stanisława Jabłonowskiego, aby ściągnęli wszystkie wojska do Krakowa, gdzie został wyznaczony rejon koncentracji całej armii. Sobieski przybył też tam wkrótce. 2 sierpnia dotarł z wojskiem do Krakowa hetman wielki koronny Jabłonowski. W sumie król zgromadził około 27 tys. żołnierzy oraz prawie drugie tyle czeladzi obozowej.

Z Krakowa wojska ruszyły na Śląsk, najpierw Mikołaj Sieniawski z 20 chorągwiami jazdy, a za nim król z głównymi siłami prowadzonymi przez Jabłonowskiego. Za armią posuwał się olbrzymi tabor liczący około 8 tys. wozów. Wieziono na nich zapasy żywności na pół roku. W tym samym czasie wyruszyły pod Wiedeń posiłki z krajów Rzeszy Niemieckiej - oddziały saskie, bawarskie, szwabskie i frankońskie. W Tarnowskich Górach Sobieski dokonał przeglądu wojsk, po czym armia ruszyła dalej dwiema drogami, które schodziły się w Ołomuńcu. Sieniawski szedł na Białą, Cieszyn, Ołomuniec, Wischau, Nikolsburg, Jabłonowski zaś na Gliwice, Racibórz, Opawę, Ołomuniec i stąd w ślad za Sieniawskim. W Raciborzu król z trzema tysiącami jazdy odłączył się od sił głównych i szybkim marszem zamierzał połączyć się z Sieniawskim. Ten stanął 25 sierpnia w Nikolsburgu, przebywszy 321 km w ciągu 12 dni. 31 sierpnia za Nikolsburgiem król połączył się z Sieniawskim.

3 września w Stettelsdorfie odbyło się posiedzenie wielkiej rady wojennej, w której - obok króla Jana III Sobieskiego i księcia Karola Lotaryńskiego - wzięli udział dowódcy wojsk polskich (obaj hetmani koronni Stanisław Jabłonowski i Mikołaj Sieniawski oraz generał artylerii Marcin Kątski), elektor saski Jan Jerzy III, elektor bawarski oraz generałowie cesarscy. Naczelne dowództwo nad siłami sprzymierzonych objął Jan III Sobieski. Przyjęto też plan odsieczy przedstawiony przez polskiego króla. Plan Sobieskiego zakładał przeprawę całej armii na prawy brzeg Dunaju. Po przekroczeniu rzeki, co miały zabezpieczać polskie wojska, siły sprzymierzonych miały przeprowadzić dokładne rozpoznanie przeciwnika, a następnie maszerować wzdłuż Dunaju przez górzysty obszar tzw. Lasu Wiedeńskiego. Główną rolę podczas tego marszu miała odegrać piechota, ubezpieczając wojska przed zaskoczeniem przez przeciwnika. Po przekroczeniu Lasu Wiedeńskiego wojska sprzymierzonych miały niezwłocznie zaatakować go, a po rozbiciu - przejść do pościgu.

Po naradzie Sobieski natychmiast przystąpił do wykonania zaplanowanej operacji. W nocy z 5 na 6 września wojska polskie i austriackie przeprawiły się pod Tulln na prawy brzeg Dunaju po pontonowych mostach. Następnie przeprawiły się przybyłe spod Krems posiłkowe oddziały niemieckie. Marsz wojsk sprzymierzonych na Wiedeń odbywał się w trzech kolumnach. W lewej kolumnie wzdłuż brzegu Dunaju przemieszczały się wojska austriackie, w środkowej - posiłki niemieckie, prawą kolumnę stanowiły wojska polskie. 11 września siły sprzymierzonych podeszły w rejon równinny i zajęły pozycje naprzeciwko armii tureckiej. Ze szczytu góry Kahlenberg Sobieski ocenił teren oraz siły przeciwnika i ich położenie.

Stosunek sił był następujący: armia biorąca udział w odsieczy liczyła około 70 tys. żołnierzy (około 30 tys. jazdy i 40 tys. piechoty) oraz 140 dział, w tym wojska polskie około 27 tys. żołnierzy. Natomiast siły Turków rozwinięte do walki ze sprzymierzonymi wynosiły około 85 tys. żołnierzy, w aproszach zaś pod miastem pozostawało około 25 tys. Turków.

Wojska sprzymierzonych zajęły stanowiska na północ od miasta, od strony Lasu Wiedeńskiego. Na prawym skrzydle, rozciągającym się od Rosskopfu do Dreimarksteinu, stanęły wojska polskie. Były one uszykowane w taki sposób, że na bokach stanęli obaj hetmani z oddziałami jazdy i piechoty, w środku zaś husaria i piechota królewska. Centrum ugrupowania wojsk sprzymierzonych, znajdujące się w okolicy Vogelsang, zajęły wojska elektora bawarskiego - księcia Waldecka. Lewe skrzydło, znajdujące się na Kahlenbergu, stanowiły wojska elektora saskiego i księcia Karola Lotaryńskiego. Natarcie miało rozpocząć lewe skrzydło - najbardziej wysunięte w stronę przeciwnika. Mimo otoczenia całego Wiednia Turcy ześrodkowali główne siły na północ od miasta, słusznie obawiając się uderzenia z tej strony. Pozycje wojsk tureckich rozciągały się od Schönbrunn do Döbling. Za rzeką Wiedenką zajęli pozycje Tatarzy.

12 września rano o godz. 6 rozpoczęło natarcie lewe skrzydło wojsk sprzymierzonych. Stojąca na Kahlenbergu piechota ruszyła ku stanowiskom tureckim znajdującym się na Nussbergu. Posuwająca się za nią artyleria zatrzymywała się co chwilę, by ogniem dział razić nieprzyjaciela. W tych momentach zatrzymywała się również piechota, czekając, aż puszkarze na nowo nabiją armaty. Sobieski rozkazał stojącym na zboczach Kahlenbergu bateriom wspierać natarcie ogniem. O godz. 8.00 Nussberg został zdobyty. Wojska lewego skrzydła nacierały dalej i w południe zdobyły Heiligenstadt, którego Turcy bronili zażarcie. Około południa oddziały walczące na tym skrzydle zaczęły podchodzić pod Wiedeń. Turcy obawiając się, że mogą one szybko przebić się do miasta, zgrupowali tu większość swoich sił, przygotowując się do przeciwnatarcia.

Sobieski postanowił zaatakować lewe skrzydło tureckie od Sieveringu i Dornbachu. Sam wyprowadził z lasów oddziały piechoty polskiej wzmocnione przez artylerię. Walką tych oddziałów kierował generał Kątski. Za nimi posuwały się chorągwie husarii - głównej siły uderzeniowej polskiej armii. Szczególnie ciężkie zadanie stało przed Polakami. Piechurzy uderzyli bowiem przez łańcuch mniejszych wzgórz oddzielających ugrupowanie polskich wojsk od Równiny Wiedeńskiej, a wódz turecki Kara Mustafa widząc grożące niebezpieczeństwo, skierował przeciwko nim najlepsze pułki janczarów wspierane ogniem artylerii tureckiej. Zaczęła się zacięta, żmudna walka o każdy pagórek, każdą winnicę i lasek. Jednocześnie z natarciem prawego skrzydła wojsk sprzymierzonych od Vogelsangu rozpoczęły natarcie wojska rozmieszczone w centrum. Turcy zdołali na pewien czas zatrzymać natarcie piechoty niemieckiej atakującej w centrum, ale Sobieski wsparł Niemców własną piechotą i przełamał opór wroga. Wojska sprzymierzonych posuwały się naprzód.

Około godz. 17 wojska tureckie zostały wyparte na równinę. Aby przekonać się, czy teren nie jest zbyt trudny dla szarży kawalerii, Sobieski skierował do ataku chorągiew husarii. Wywołała ona zamieszanie w szykach tureckich i powróciła na pozycję wyjściową. O godz. 18 Sobieski uznał, że nadszedł moment decydujący i rozkazał formować się do ataku wszystkim chorągwiom husarskim i pancernym. Tymczasem Kara Mustafa zgromadził 75% swych sił przeciwko Polakom oraz umocnił główny obóz turecki na Schmelzu oddziałami ściągniętymi z prawego skrzydła. Na północny zachód od obozu stanęła urzutowana w trzech liniach jazda turecka. Turcy zgrupowali tu również dużą liczbę dział.

Sobieski osobiście poprowadził 20 tys. jazdy do ataku, który miał rozstrzygnąć bitwę i zadecydować o losie Wiednia. Była to najsłynniejsza w dziejach szarża husarii polskiej. Atakując po lekkiej pochyłości terenu, husaria nabierała coraz większego rozpędu. Za husarią ruszyła kawaleria lewego skrzydła i centrum wojsk sprzymierzonych. W momencie natarcia artyleria turecka otworzyła silny ogień, a ciężka jazda turecka ruszyła na spotkanie pędzącej w szalonym galopie husarii. W starciu czołowym ściana jeźdźców tureckich legła pokotem, a husaria dobywszy koncerzy, zwaliła się na następne szeregi i, prąc je przed sobą, sunęła naprzód. Przerażenie i popłoch ogarnęły Turków. Cała jazda Kara Mustafy, zasławszy gęsto ziemię trupem, ratowała się paniczną ucieczką. Za jazdą poszła piechota turecka. Kara Mustafa ledwie uszedł z życiem. Potężna armia turecka została doszczętnie rozbita. Bronili się jeszcze pozostawieni pod murami miasta janczarowie, ale i oni zostali wyparci przez wojska Karola Lotaryńskiego. Obóz turecki wpadł w ręce Sobieskiego - Wiedeń był wolny.
"Bitwa ta i walka była ogromna, trwając od południa do zachodu słońca sprawiała wrażenie, że to Sąd Ostateczny
- pisał kronikarz turecki. W końcu, na krótko przed zapadnięciem zmroku, wojsku muzułmańskiemu już nie starczyło sił i w żaden sposób nie było ono zdolne wytrzymać, więc zostało pobite i uciekło. [...]".

Chociaż bitwę wiedeńską zakończył wspaniały atak jazdy (husarii) polskiej, to jednak zwycięstwo odniesione nad Turkami było w dużej mierze dziełem piechoty i artylerii. Należy dodać, iż przed bitwą byli zaangażowani również saperzy do budowy mostów pontonowych. Bitwa ta jest ciekawym przykładem umiejętnego przystosowania działań do terenu przez sprzymierzonych. W pierwszej fazie walki działała skutecznie piechota wspierana przez artylerię. Dopiero po wyparciu wroga na równinę można było użyć kawalerii. Król Jan III Sobieski jako dowódca wykazał duży talent, umiejętnie kierując przebiegiem walki, w której zostały zniszczone główne siły tureckie, a tym samym zlikwidowane oblężenie Wiednia.

Tradycje obchodów świąt wojsk lądowych sięgają okresu II Rzeczypospolitej. Początkowo swe święta obchodziły pułki piechoty, kawalerii, artylerii, saperów, łączności itp. wojsk lądowych oraz niektóre rodzaje broni (artyleria, artyleria przeciwlotnicza, saperzy). Tak było aż do roku 1948, w którym minister obrony narodowej rozkazem nr 115 z 19 lipca 1948 r. ("Dziennik Rozkazów MON" nr 12 z 1948 r., poz. 121) dla upamiętnienia momentów największej chwały bojowej jednostek, dla uczczenia w uroczysty sposób towarzyszy poległych w walkach o wyzwolenie Ojczyzny oraz dla pogłębienia łączności Narodu i Wojska Polskiego - ustanowił Święto Wojsk Lądowych i Szkół Oficerskich Lądowych, przypadające w rocznicę forsowania Odry i Nysy. Tak więc po raz pierwszy w historii Wojska Polskiego główny rodzaj sił zbrojnych miał swe święto. Było to przede wszystkim związane z utworzeniem - zgodnie z rozkazem ministra obrony narodowej nr 0271/org. z 29 listopada 1947 r. - Dowództwa Wojsk Lądowych.

Dniem święta miała być pierwsza niedziela po 15 kwietnia. Zalecano go obchodzić uroczyście, przy udziale zaproszonych władz cywilnych, przedstawicieli partii politycznych, związków zawodowych i miejscowego społeczeństwa. Przykładowy program obchodów święta obejmował: capstrzyk i uroczysty apel poległych w przeddzień święta, mszę polową, defiladę, wspólny obiad żołnierski, akademię (poświęconą zobrazowaniu historii walk wojsk lądowych ze szczególnym uwzględnieniem czynów bojowych danej jednostki oraz jej wysiłków i zasług w dziedzinie wyzwolenia oraz odbudowy Polski), a także imprezy artystyczne i sportowe.

Jednakże centralnych obchodów Święta Wojsk Lądowych i Szkół Oficerskich Lądowych nie było. W 1949 r. w pierwszą niedzielę po 15 kwietnia przypadała Wielkanoc. Rok później zaś już nie miał kto organizować centralnych obchodów święta, albowiem minister obrony narodowej rozkazem nr 09/org. z 7 lutego 1950 r. nakazał rozformować Dowództwo Wojsk Lądowych. Oficjalnych obchodów święta więc zaniechano. Później przez wiele lat żołnierze wojsk lądowych faktycznie nie mieli swego święta. Obchodziły swe święta jedynie poszczególne rodzaje wojsk lądowych: wojska rakietowe i artyleria, wojska obrony przeciwlotniczej, wojska inżynieryjne, wojska obrony przeciwchemicznej i wojska łączności.

Do koncepcji święta wojsk lądowych powrócono przy okazji odtwarzania Dowództwa Wojsk Lądowych. 19 sierpnia 1996 r. decyzją ministra obrony narodowej powołano Grupę Organizacyjno-Przygotowawczą Dowództwa Wojsk Lądowych, na czele której stanął gen. bryg. Józef Flis, a nadzór nad pracami grupy sprawował sekretarz stanu - I zastępca ministra obrony narodowej dr Andrzej Karkoszka.

Sunday, August 10, 2008

Gruzja przestrogą dla Polaków w sprawie "Tarczy"

Gruzja przestrogą dla Polaków w sprawie "Tarczy"


Według raportu BBC z 9go sierpnia, 2008, delegaci USA i UE pojechali do Gruzji, podczas gdy konflikt w Południowej Ossetji pogłębia się. Delegaci ci mają nadzieję przyczynić się do zakończenia krwi rozlewu. Jak dotąd są zostało zabitych około 1,400 ludzi, głównie cywilów. Są setki rannych oraz tysiące uciekinierów.

Rosyjskie odrzutowce zbombardowały szereg miast, włącznie z Gori w centralnej Gruzji, gdzie zginęło 60 osób, wielu cywilów jest wśród zabitych. Według raportu ONZ, około dwa i pół tysiąca uciekinierów zbiegło do Gruzji i blisko 5000 przekroczyło granicę Rosji. W przełęczy Kodowi wojska gruzińskie są atakowane przez separatystów. Walki w Gruzji trwają od trzech dni.

Prezydent Rosji Dymitry Medwiediew ogłosił, że siły rosyjskie zaprowadzą spokój w Gruzji. Tymczasem w Pekinie prezydent Bush serdecznie uściskał swego „osobistego przyjaciela” premiera Wladimira Putina i tym samym daje znać Gruzinom, że żadne dramatyczne posunięcia USA, pod adresem Moskwy, nie wchodzą w rachubę. Podstawowa rzeczywistość daje o sobie znać. Gruzja jest pionkiem w grze Waszyngton-Moskwa - grze określonej faktycznym stanem arsenałów nuklearnych na świecie.

Gruzini, podobnie jak kiedyś Węgrzy, mogą mieć nadzieje, że bojowe wypowiedzi polityków w USA, dają im poważne gwarancje. Trudno im zrozumieć fakt, że ani Waszyngton ani Moskwa, nie będą się narażać na wymianę ataków nuklearnych między Stanami Zjednoczonymi i Rosją, z powodu szkód ponoszonych przez takich sympatyków USA, jak Gruzini, Węgrzy lub Polacy.

Podstawowym faktem jest, że Rosja może zniszczyć USA w pół godziny, za cenę zniszczenia Rosji przez siły USA w tym samym czasie. Natomiast sprawa poważnych strat ponoszonych przez słabeuszy, którym wydaje się, że są partnerami wielkich potęg, nie przejmuje graczy w Waszyngtonie i w Moskwie, oraz w sprzymierzonym z Moskwą Pekinie.

Wszyscy delegaci pokojowi przedstawiają państwa należące do NATO i nie są uważani przez Moskwę za bezstronnych rozjemców, ponieważ USA chce wprowadzić Gruzję do NATO. Po przyjacielskiej rozmowie z Bush’em w Pekinie, premier Putin przybył do Północnej Ossetii i oskarżył rząd Gruzji o „ludobójstwo,” oraz stwierdził, że zjednoczenie Południowej Osetii z Gruzją jest obecnie „zupełnie nieprawdopodobne.”

W ten sposób, wobec pogrążenia Gruzji w zbrojny konflikt z Moskwą, jest rzeczą bardzo nieprawdopodobną, żeby wszyscy członkowie NATO chcieli szybko wprowadzić Gruzję do swojej organizacji. Jest do dokładnie taki stan rzeczy, jakiego Gruzja najwyraźniej nie spodziewała się, dokonując ataku na południową Ossettię.

Rosyjski ambasador przy NATO, Dymitry Rogozin stwierdził, że nie może być żadnych pertraktacji z Gruzinami, dopóki ich wojska nie wyjdą z Południowej Ossettii, którą obecnie „oswabadzają” wojska rosyjskie. Południowa Ossettia była niezależna od Gruzji od 1992 roku i jest zbrojona przez Rosję.

Obecnie pancerne jednostki i artyleria rosyjska walczą przeciwko interwencji sił Gruzji, uzbrojonych przez USA. Parlament Gruzji zatwierdził dekret prezydenta Saakaszwili’ego o stanie wojennym na 15 dni, mimo kolosalnej dysproporcji sił między Gruzją i Rosją. Gruzini mają nadzieję na pomoc USA.

Pierwszym żądaniem Gruzji jest powrót 2000 Gruzinów, walczących pod rozkazami Amerykanów w Iraku. Jak dotąd, prezydent Bush, przyglądający się olimpiadzie w Pekinie, powiedział, że ataki rosyjskie na terenach, zewnątrz Południowej Ossettii, stanowią niebezpieczną eskalację kryzysu i nie respektują całości terytorium „suwerennej” Gruzji, oraz zagrażają pokojowi całego regionu (bogatego w ropę naftową i gaz ziemny).

Natomiast generał Wladimir Boldyjew, dowódca interweniujących wojsk rosyjskich, ogłosił, że wojska jego„uwolniły” miasto Czynwali i odepchnęły wojska gruzińskie. Gruzini temu zaprzeczają, oraz twierdzą, że zestrzelili dwa rosyjskie odrzutowce. Natomiast ambasador rosyjski w Gruzji, Wjaczesław Kowalenko, zakomunikował 9go sierpnia, 2008, że miasto Czynwali zastało zniszczone całkowicie przez wojska Gruzji.

Od wojny domowej w 1990tych latach, Rosja okupuje prowincje Gruzji, Abchazję i Południową Ossettię, które ogłosiły niepodległość od Gruzji i nawiązały bliskie stosunki z Moskwą. Dzięki pomocy wojskowej i finansowej USA, Gruzja ubiega się o członkostwo w NATO. Sprawa ta jest obecnie pod poważnym znakiem zapytania, z powodu działań wojennych i strachu państw Europy zachodniej przed rosyjskim arsenałem nuklearnym.

Naturalnie sprawa Gruzji jest dla Rosji bez porównania mniej ważną, niż byłyby amerykańskie wyrzutnie pocisków nuklearnych na terenie Polski, odległe od Moskwy tylko o cztery minuty lotu pocisku. Reakcja Rosji na tego rodzaju zagrożenie rosyjskich ośrodków kontroli i dowodzenia prawdopodobnie spowodowałoby sytuację bez porównania groźniejszą dla Polski, niż jest obecna sytuacja wynikająca z akcji rosyjskich sił zbrojnych przeciwko Gruzji.

Prof. Iwo Cyprian Pogonowski

Tuesday, July 29, 2008

Untold story of Auschwitz German Concentration Camp for Polish People

Untold story of Auschwitz German Concentration Camp for Polish People

Kroniki Auschwitz - Najdluzszy Apel cz.1


Kroniki Auschwitz - Najdluzszy Apel cz.2



Kroniki Auschwitz - Najdluzszy Apel cz.3

A real hero - Witold Pilecki - A Volunteer for Auschwitz

Pilecki i Anders

Encouraged by Rabbi Israel Singer's, the General Secretary of the World Jewish Congress, statements in 1996 such as " If Poland does not satisfy Jewish claims, it will be publicly attacked and humiliated in the international forum." So it is a plan to deliberately slander Poland's name and manipulate the American public's opinion against Poles. It was permitted to slander Poles now

Israelits lining up for Polish citizenship.
By Joshua Mitnick
THE WASHINGTON TIMES TEL AVIV --
Nestled in a quiet residential neighborhood, the PolishEmbassy building has become a site of pilgrimage for a growing tide of Israelis who are seeking to reclaim what under Polish law is their birthright.Almost a year after Poland became part of the European Union last May,thousands of Israelis are eyeing the homeland of their parents andgrandparents as a ticket to sharing in the prosperity of the newEurope. Some just want the convenience of traveling on the Continent as an EU citizen.But others covet the economic and legal benefits to help them buildcareers and businesses.1. For students, it could mean free tuition at internationally recognized universities.2. For businesspeople, citizenship means valuable access to a foreign market.Polish Jewish immigrants streamed to Palestine before and after WorldWar II, and more than 1 million Israelis could be eligible for Polishcitizenship. But the bureaucracy is onerous."This expresses Israelis' desire to be tied into the European Union inone shape or form," said Ilan Charsky, a lawyer who handles paperworkfor Israelis hopeful of gaining Polish citizenship, a process thattakes about six months. "The people who can get this link are veryinterested to be a part of it."His clients include an employee of Intel's subsidiary in Israel whowants to transfer to the company's offices in Ireland and sees Polishcitizenship as a way to easily get a work visa.A businessman mulling an investment in properties in Corfu, Greece,needs the European passport to be eligible to put in a bid.Mr. Charsky said he's handling more than 1,200 citizenship requestsfrom Israelis of Polish descent.According to the Polish Embassy in Tel Aviv, about 1,200 Israelisobtained citizenship in 2004. A few years ago, the numbers werenegligible."Poland as a country has changed. Several years ago, we weremembers of the socialist union, and now we are part of the EuropeanUnion," said Edward Dobrowolski, a consul who oversees visas at theembassy.Among the crowd of a dozen prospective citizens, there were threegenerations of Israelis waiting, each with a different perspectiveabout gaining Polish citizenship.For young Israelis who aspire to succeed in a globalized world,having one passport is not good enough.Lior Spivak, a 25-year-old with an undergraduate degree inbusiness, said the possibility of studying or working abroad outweighed any concern about the Continent's history of anti-Semitism."Anti-Semitism is everywhere in the world - whether in the U.S. orin Europe," he said. "That won't be the decisive factor in mydecision."Parents say they want to give their children any advantage theycan."We want to leave something for our kids," said Shoshana, whodeclined to give her last name. The member of kibbutz Ma'anit said shehas been encouraging her parents to visit Poland for years, but to noavail. Bringing her parents to the embassy took a bit of convincing aswell."I am embarrassed that I need to ask for something like this," saidShoshana's father, who also refused to give his name. The resident ofHadera said that he spent most of World War II in Russia and then moved to Israel afterwards. "I've never been back. I know them, and they (polish) were worse than the Germans," he said.Those who have re-established ties with Poland think thediscrimination still exists. Hana Viesbrot, a 71-year-old native of Hrubishov, Poland, has visited Poland twice, but thinks the country is not eager to give Israelis citizenship. "They are afraid because they think people will want their homes back."But not everyone is lining up at the embassy. Yehudit Re'em, whoattended elementary school in Poland, lives near the embassy and seescrowds outside the entrance every day, rain or shine. But she's neverjoined them. "After all that has happened, I'm not interested," she said.


ODEZWA do Narodu Polskiego:
... ks.prob Jankowski

Drodzy Rodacy!

Umiłowani Bracia i Siostry!


2 kwietnia o godzinie 21.37 Roku Pańskiego 2005 - w czasie trwania Apelu Jasnogórskiego
i w Wigilię Święta Miłosierdzia Bożego zmarł jakże bardzo ukochany przez Cały Naród Polski
i przez cały Świat Ojciec Święty Jan Paweł II - nasz największy Rodak, największa i najbardziej
niezawodna ostoja chrześcijaństwa przełomu Tysiącleci, największy autorytet moralny naszych czasów.

Kilka dni wcześniej zmarł Edward Moskal - Prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej, wielki przyjaciel Polski.

Mamy rok 2005 - trudny rok wyboru nowego Prezydenta R.P., rok wyborów do Sejmu i Senatu, powołania nowego Rządu i rok głosowania w referendum nad sprawą przyjęcia lub odrzucenia konstytucji Unii Europejskiej, w której brakuje odniesienia do Boga i chrześcijańskich korzeni Europy.

Ateiści, libertyni, liberałowie, masoni i postkomuniści zdominowali Europę i Polskę. Systematycznie niszczą niepotrzebny im Kościół Rzymsko - Katolicki. Każdy prawdziwy, rzetelny katolik świadomy swego miejsca wobec Boga, wobec drugiego człowieka, wobec swojej Ojczyzny i wobec swego środowiska - to ich wróg. Planowo niszczą więzy rodzinne i poczucie patriotyzmu. Dużą część naszego społeczeństwa zepchnęli na margines życia, pozbawiając pracy, domów, mieszkań, możliwości kształcenia i korzystania z dóbr kultury. Trwa planowa produkcja bezrobotnych i bezdomnych niewolników ekonomicznych bez środków do życia. Miliony dzieci, kobiet i mężczyzn, emerytów, rencistów - żyje w skrajnej nędzy, poniżej minimum biologicznego. Pozostali - w obawie przed losem tych nieszczęśników -w rytm niewolniczej pracy, od rana do nocy - gonią za pieniądzem.

Jedynym Bożkiem staje się Mamona. W przewrotny sposób ludzie, partyjne kliki spod znaku SLD, czy Platformy Obywatelskiej działają jak masoni. Wykorzystując media sterowane przez Adama Michnika i Jerzego Urbana oraz media uzależnione w 100% od kapitału zagranicznego, a nawet wykorzystując prostactwo i prymitywizm ludzi władzy - atakują Kościół Katolicki, ludzi i instytucje z nim związane, atakują religię, księży i chrześcijańskie wartości moralne.

Jednocześnie świadomie i celowo propagują narkomanię, alkoholizm, rozpustę, aborcję, pogardę dla wartości narodowych i chrześcijańskich, dla europejskich norm kultury opartej na klasycznych wzorcach greckich, rzymskich, chrześcijańskich, wreszcie - zbrodniczo propagują masową eutanazję.

Quo vadis? Dokąd idziesz świecie współczesny, świecie bez Boga, bez Kościoła, bez religii, bez Ojczyzny, bez honoru, bez norm moralnych. Świecie ateistów i masonów! Dokąd idziesz świecie z kultem siły, przemocy i pieniądza?

Odpowiedź jest tylko jedna. Taki świat zmierza ku zagładzie!!! Jako Polak, Kapelan Honorowy Jana Pawła II i Kapelan "Solidarności" pytam: czy tak być musi? Czy o to walczyliśmy w 1980r. i 1989r.? Czy o to walczyliśmy również w latach 1956, 1970, 1976? Czy po to ginęły od kul tysiące patriotów polskich na rozkazy moskiewskich zbrodniarzy komunistycznych wykonywane rękami ich polskich służalców spod znaku PZPR, UB, SB?

Czy od 1989 r. samozwańcza elita polityczna sprawuje władzę naprawdę w imieniu i na rzecz Polaków?

Co zrobili dla Polski ci, którzy zastąpili po 1989 r. komunistów z PZPR? Nowe elity polityczne podzieliły się po połowie z komunistami majątkiem wypracowanym przez wieki przez Naród Polski. Dzisiaj gospodarka, aparat państwowy, prasa, radio i telewizja są w rękach byłych komunistów z PZPR, którzy przechrzcili się na SLD Millera i Oleksego, Socjaldemokrację byłego Marszałka Sejmu - Borowskiego, Unię Pracy wicepremier Jarugi-Nowackiej, a w drugiej połowie są w rękach byłej tzw. opozycji okrągłostołowej. Opozycji reglamentowanej i limitowanej, która paktowała z komunistami, jak podzielić Ojczyznę między siebie kosztem 10 milionów uczciwych członków "Solidarności" i ich rodzin, kosztem całego Narodu.

Rodacy!

Po 15 latach rzucania Was na kolana i wtrącania do śmietnika historii nie powinniście już więcej głosować na tych samych ludzi, którzy najpierw tworzyli KOR, czyli Komitet Obrony Robotników (a z "obroną robotników" mieli tyle wspólnego, ile tańcząca baletnica ma wspólnego z pracującym górnikiem lub hutnikiem), a następnie przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi zmieniali nazwę swej partii - na Unię Demokratyczną, Kongres Liberalno - Demokratyczny, Unię Wolności, Partię Konserwatywno - Ludową, wreszcie…Platformę Obywatelską - Tuska i Rokity. To ta sama stugłowa hydra, wciąż odradzająca się pod nową nazwą. To ta głowa z twarzą Balcerowicza i Hanny Gronkiewicz-Waltz, którzy zaprzedali nasze rodzime banki obcym monopolom, tak bardzo dyktującym dzisiaj warunki ekonomiczne naszym przedsiębiorcom, a właściwie to stwarzającym im taką sytuację, by rzekomo oferowany przez nich kredyt był dla naszego rodzimego przedsiębiorcy w ogóle niedostępny. Te wszystkie partie, to jeden i wciąż ten sam mutant polityczny, sterowany przez Adama Michnika, który po 1989 r. zhańbił się deklarowaną publicznie przyjaźnią z Jerzym Urbanem i Wojciechem Jaruzelskim, który w Australii powiedział, że Polakami to się łatwo rządzi, bo Polacy to stado baranów, a sam wstydzi się nawet przyznać do swoich judaistycznych korzeni i do swego prawdziwego nazwiska! Ukrywa się więc pod nazwiskiem: Michnik!

Drodzy Rodacy!

Wzywam Was dla dobra Naszej Ojczyzny, wzywam Was dla Waszego Dobra, dla Dobra Waszych Dzieci i Wnuków - nie głosujcie na Partię Demokratyczną. Jej twórca - Frasyniuk to bliski współpracownik b. przewodniczącego Unii Wolności - osławionego Leszka Balcerowicza, ojca nędzy Polaków.

Drugi z ojców Partii Demokratycznej: Mazowiecki, twórca "grubej kreski" zaprzepaścił dorobek "Solidarności" i umożliwił komunistom po 1989 r. dalsze rozkradanie Polski.

Premier Belka i wicepremier Hausner z nowej Partii Demokratycznej - to księgowi rządzącego obozu SLD, którzy zrobili wszystko, by jak najbardziej obniżyć renty, emerytury, zasiłki rodzinne i zwiększyć Polakom podatki, a jednocześnie nie pobierali podatków od potężnych firm zagranicznych. Ludzie ci, to współczesna polska magnateria, zasiadająca m.in. w radach nadzorczych, gdzie za jedno posiedzenie płacą sobie po kilkadziesiąt tysięcy złotych.

"Errare humanum est" mawiali starożytni Rzymianie. "Błądzić jest rzeczą ludzką". Rodacy! Nie wolno nam powtarzać błędu czynionego przez ostatnie 15 lat. Nie głosujcie ani na SLD, ani na Platformę Obywatelską, ani na Partię Demokratyczną.

Ani czerwoni z SLD, ani różowi z PO, ani czerwono-różowi z PD, tj. Partii Demokratycznej - nie dadzą Wam obiecanej manny z nieba.

Oni wszyscy, to liberałowie - zwolennicy wielkiego kapitału. Dla nich zwykły uczciwy człowiek i jego rodzina - nic nie znaczą. Im szybciej ludzie znajdą się na śmietniku, tym szybciej dotychczasowe, samozwańcze "elity polityczne" będą miały tę kwestię rozwiązaną. Jeżeli będziecie głosować na Platformę Obywatelską Tuska i Rokity, albo na Partię Demokratyczną - Frasyniuka, Mazowieckiego, Belki, Hausnera - to pogłębicie swoją nędzę, a Wasze dzieci nie będą miały co jeść i w co się ubrać, nie będą mogły się uczyć, ani nie dostaną pracy. W najlepszym przypadku czeka je emigracja zarobkowa i łapanie pracy daleko od kraju - pracy jakiejkolwiek i za każde pieniądze. I gdzie tu praca zgodnie z wykształceniem, gdzie satysfakcja z pracy i życia, gdzie tu godność człowieka i poszanowanie Jego najświętszych wartości?

Gdzie tu człowieku Twój status Dziecka Bożego nadany Ci przez Samego Boga, Stwórcę Wszechdziejów?! Przecież sam Bóg nadał Ci swoją Wartość, swoją Godność, swoje Prawa w postaci Dekalogu - i wszystko, co wykracza poza te granice, jest wypaczeniem idei Życia, Wartości tego Życia i Godności Człowieka! Sprzeciwem wobec Boga!

Pamiętajcie, co ze służbą zdrowia zrobił minister Balicki - jeden z filarow Unii Wolności, a dziś członek Socjaldemokracji Borowskiego.

Szpitale nie mają pieniędzy na operacje i proste zabiegi ambulatoryjne. Na wizyty u specjalistów czeka się miesiącami. Wiele osób nie mających pieniędzy na prywatne leczenie - musi umierać. Szpitale często odmawiają przyjęcia nawet pacjentów dowożonych przez karetki pogotowia.

Nie głosujcie na Platformę Obywatelską i Partię Demokratyczną, których programy gospodarcze zmierzają do drastycznego ograniczenia dochodów jak największej liczby Polaków żyjących z uczciwej pracy, a zarazem zmierzają do zwiększenia krociowych zysków i szybkiego bogacenia się tylko nielicznej i wybranej grupie przedsiębiorców związanych z międzynarodowym, wielkim kapitałem zagranicznym.

Nie głosujcie na te wszystkie partie, które już sprawowały rządy w Polsce w ostatnich 15 latach i oczywiście nie głosujcie na bezpośrednich spadkobierców PZPR w postaci SLD, Socjaldemokracji Borowskiego, Unii Pracy - Jarugi Nowackiej.

Wybierajcie na posłów i senatorów tylko ludzi nowych, nieuwikłanych w rządy, w afery gospodarcze lub współpracę ze służbami. Głosujcie na ludzi pewnych, swoich, którym ufacie i wiecie, że swoje obowiązki przyjmą naprawdę z sercem - w imię staropolskiej idei: pro publico bono. Niech to będą nasi rodzimi kupcy, przedsiębiorcy, rzemieślnicy, rolnicy, naukowcy, inteligenci, a nie tylko wyrobieni partyjni "gadacze", tak dobrze znani nam z telewizyjnych ekranów i pierwszych stron gazet.

Popatrzcie: przed wojną Naród Polski sam zbudował Port Gdynia, Centralny Okręg Przemysłowy. Dziś codziennie mówi się tylko o pieniądzach, które ma nam dać Unia. A gdzie jest nasz budżet, jeśli tylko mamy być na garnuszku Unii? Gdzie są nasze podatki, jedne z wyższych na świecie? Gdzie są pieniądze za sprzedane zakłady i to te najlepiej prosperujące? I jeszcze jedno: Narodowi Polskiemu potrzebny jest rzetelna wiedza o stanie Państwa Polskiego, o stopniu wyprzedaży majątku narodowego. Naród Polski musi znać pełną prawdę, - jeśli nie może pracować dla siebie, na konto swojej Umiłowanej Ojczyzny, to przynajmniej musi wiedzieć: u kogo i dla kogo pracuje? Kto za tę jego pracę ma Mu rzetelnie zapłacić, żeby ten Naród, tak wielokrotnie doświadczany w historii, który tyle razy przeszkadzał swoim sąsiadom samym faktem istnienia, tym, że jest i chce być samodzielny, że chce być Panem we własnym kraju - żeby ten Naród mógł godnie żyć, bo jest to przecież Jego najświętsze prawo.

Drodzy Rodacy!

Cierpliwość milionów oszukanych Polaków skończyła się. Czas podnieść się z kolan. Nadszedł czas rozliczeń tych wszystkich, którzy ograbili cały Naród z dorobku wielu pokoleń, czas rozliczeń dotychczasowych władców Polski i Czas Sprawiedliwości. Polacy muszą wziąć swoje sprawy w swoje ręce, muszą głosować tylko na ludzi z udowodnionym od pokoleń polskim nazwiskiem. Obywatele świata zadbają tylko o to, by im było dobrze w każdym miejscu na świecie.

Ustalmy w tych wyborach: głosujemy tylko na ludzi swoich, na ludzi pewnych, na ludzi o zdrowych zasadach moralnych, miłujących swoją Ojczyznę, miłujących swego Bliźniego jak siebie samego, miłujących Boga. Tylko tacy ludzie będą dobrymi Włodarzami naszej Kochanej Polski, tylko tacy ludzie są w stanie poprawić los Narodu Polskiego. Maksyma łacińska mówi "vox populi - vox Dei", czyli "głos ludu - głosem Boga". Oznacza to, że jeśli Polacy rzetelnie wybiorą nowych posłów i nowych senatorów, rzetelnych ludzi, oddanych sprawie publicznej naszego Państwa i Narodu, którzy dotychczas nie zasiadali w parlamencie - to będą mogli w ten prosty i skuteczny sposób zmienić warunki życia swoich rodzin na znacznie lepsze.

Popatrzcie jak jest w Sanhedrynie, Knesecie! Tam nie masz obcych! Tam tylko Sami Bracia Starsi w Wierze stanowią o sprawach swojego Narodu i Swojego Państwa! I nigdy nikt z obcych! A broń Boże, żeby tam znalazł się ktokolwiek z Polaków! Weźmy ten dobry przykład i postępujmy podobnie! Bo czyż ten człowiek, co obcemu pozwala rządzić w swoim domu, czy taki jest normalnym człowiekiem?

Drodzy Rodacy!

Nie wybierajcie do Sejmu i Senatu tych, na których głosowaliście przez ostatnie 15 lat i nie głosujcie na te partie, które desygnowały ministrów kolejnych rządów, które zawiodły nadzieje Polaków. To ludzie bez sumienia, których nie obchodził los i warunki życia milionów polskich dzieci, kobiet i mężczyzn.

To ludzie, którzy zapomnieli, że osoby działające w życiu publicznym w imieniu Narodu - powinny kierować się zasadą "Bóg, Honor, Ojczyzna". Debata o "samorozwiązaniu Sejmu" była tego przykładem i pokazała, że zasiadający w nim posłowie wyłaniani z list partyjnych poprzez kolejne mutacje tzw. metod proporcjonalnych, nie zapewnią sprawnego funkcjonowania Sejmu. Taki Sejm nie jest w stanie podejmować żadnych pozytywnych decyzji dla naszego dobra, bo nie nas reprezentuje.

Polacy! Wielka mądrość jest w rzymskiej maksymie: "vox popli - vox Dei". Zawiera ona prawdziwą myśl, że większość obywateli może rzeczywiście wybrać taki Sejm i Senat, które stworzą naprawdę Polski Rząd mający - oczekiwany przez Naród - program gospodarczy zmieniający dotychczasowe tragiczne warunki życia.

Każdy rozumny i inteligentny człowiek ma obowiązek zrobić wszystko, żeby zapewnić swoim najbliższym i sobie jak najlepsze warunki rozwoju biologicznego i intelektualnego.

Głęboki sens jest w sentencji: "cogito ergo sum" - "myślę, więc jestem".

Trzeba umieć i chcieć skorzystać z własnej inteligencji, rozumu i doświadczenia, by wybrać nowych polityków spoza ugrupowań, które przez ostatnie 15 lat sprawowały rządy, by zrealizować szansę zmian dotychczasowego życia na lepsze. To możliwość, ale i obowiązek każdego Polaka, każdego Patrioty!

Rodacy!

Nie ulegajcie podstępnej, złowrogiej, zabijającej Was, Wasze dzieci i Wasze wnuki - propagandzie ateistów i postkomunistów SLD: Oleksego i Janika, Socjaldemokracji Borowskiego, Unii Pracy Jarugi Nowackiej, Unii Wolności, Partii Demokratycznej Belki, Mazowieckiego, Frasyniuka i Hausnera, Platformy Obywatelskiej Tuska, Rokity i Gilowskiej, Gronkiewicz-Waltz. Ci specjaliści od robienia wody z mózgu całemu Narodowi Polskiemu przy pomocy telewizji, radia, prasy, inspirowanych przez takich rzekomych przyjaciół jak: Adam Michnik i Jerzy Urban. To oni, jak rasowi masoni, wtłaczają do naszych polskich głów, że tylko oni są mądrzy, że tylko oni wiedzą, co dobre dla Polski i Polaków, że tylko na nich należy głosować.

Wtłaczają do głów uczciwym Polakom fałszywe przekonania, że tak naprawdę to Polacy nie mają wyboru i muszą glosować albo na czerwonych komunistów, albo na różowych postkomunistów.

Każdy, kto nie jest z SLD, UP, UW, PD, lub PO, to albo antysemita, albo …Hitler. Jakże żałosna jest logika tych partii, które podczas najbliższych wyborów parlamentarnych po wsze czasy winny zakończyć swój żywot, gdyż cały Naród Polski ma dosyć tych rządów. Nie sposób zwrócić Narodowi Polskiemu, milionom polskich rodzin wyrządzonych tymi rządami krzywd.

Czas najwyższy przypomnieć wszystkim startującym w wyborach, że poseł, senator, prezydent, premier, minister to nie kariera polityczna, ale ciężka służba dla Dobra całego Narodu Polskiego, bo to On jest gospodarzem w swoim własnym kraju, któremu od wieków na imię Rzeczpospolita Polska, co znaczy: Sprawa Wspólna Wszystkich Polaków! To Wola Narodu Polskiego ma być wypełniona podczas sprawowanych rządów. Przez ostatnich 15 lat było zupełnie odwrotnie i dlatego w imieniu Mojego Ukochanego Narodu, póki jeszcze czas mówię moim kapłańskim głosem: stop dla grabarzy Polski, bo ani Polska, ani cały Polski Naród na taką rzeczywistość sobie nie zasłużył.

Pytam, kto decydował o wysłaniu żołnierzy polskich do Iraku? Decyzję podjął sam Prezydent, a winien był to uczynić Sejm. Kto nadał polskie obywatelstwo 3 tysiącom Żydów? Uczynił to sam Minister Spraw Zagranicznych Bartoszewski, a powinien tym zadecydować Sejm. I tu mała uwaga: popatrzcie, jakim żółwim tempem realizowana jest idea powrotu do Ojczyzny choćby Polaków z Kazachstanu… I mówicie mi obecni: Panie Prezydencie, Panie Premierze, Panowie Ministrowie, Posłowie, Senatorowie, że rządzicie naprawdę w imieniu Narodu Polskiego i w imieniu Polaków!

Narodzie Polski!

Mówię Wam dziś wprost: głosowanie na: SLD, na Unię Wolności, na odrzuty z SLD i UW w postaci Partii Demokratycznej Frasyniuka, albo na nieróżniącą się od niej programem PO, to dla Polski akt samobójczy. To głosowanie na rzeczywistych wrogów Narodu Polskiego.

Rodacy!

Wszyscy pamiętamy, że przez ostatnie 15 lat, rządy sprawowali czerwoni postkomuniści z SLD, albo różowi z UW. Oni nigdy nie myśleli o Polsce i Polakach. Dla nich najważniejsza jest dziś Unia Europejska, dyrektywy z Brukseli, obcy kapitał międzynarodowy i organizacje zagraniczne.

Jeśli czerwoni z SLD i różowi z UW, Partii Demokratycznej i PO, kiedykolwiek myślą o Polakach, to tylko w ten sposób, jak wycisnąć z Polaków ostatni grosz, pod jakim pretekstem wyrzucić ich z pracy lub z ich własnych mieszkań, jak obniżyć ich renty i emerytury, a nawet je zabrać i to tylko po to, by jak najwięcej pieniędzy Polski przekazać do Brukseli na potrzeby ateistów z Unii Europejskiej.

Polacy!

Obudźcie się i opamiętajcie się! Jeżeli jeszcze raz przez przyzwyczajenie, roztargnienie, nieznajomość prawdy, lub zwykłe lenistwo zagłosujecie na tych wszystkich wielobarwnych ateistów: czerwonych, różowych, masonów, libertynów, rzekomych liberałów - to czeka Was jedyna nagroda - eutanazja, ich najnowszy, najbardziej skuteczny system "opieki" Państwa nad schorowanym obywatelem, I jeszcze będą rodzinie kazali suto za tę usługę zapłacić. Zaproponują Wam takie rozwiązanie wtedy, gdy będziecie nieuleczalnie chorzy i nie stać Was będzie na opłacenie pomocy lekarskiej w sprywatyzowanej służbie zdrowia.

Teraz czynią z Was bezrobotnych i bezdomnych, a potem uznają Was za niepotrzebnych, bezproduktywnych, ba nawet "zmęczonych życiem" i dokonają przymusowej eutanazji, nie pytając o zgodę. I to nie jest żadna fantazja, żadne strachy, to rzeczywistość! Bezbożni "Europejczycy" propagują eutanazję w obu jej formach na całym świecie, w tym także i w Polsce. Polskojęzyczne media prasowe i elektroniczne, udzielają już miejsca i czasu, by popularyzować i propagować w Polsce tę zbrodniczą praktykę ludobójstwa!

Drodzy Rodacy!

Te gorzkie i straszne słowa prawdy, spotykają się w faryzeuszowskiej propagandzie ateistów i postkomunistów z ich ulubionym, pseudoracjonalnym zarzutem, jakoby były przejawem "spiskowej teorii dziejów" dziejów nietolerancji. Bo sprytni i przewrotni, a w gruncie rzeczy zwyczajni karierowicze, jak Michnik i Urban, nie mają już żadnego logicznego i prawdziwego argumentu, by odrzucić kierowane do nich rzeczywiste zarzuty szkodzenia Państwu i Narodowi Polskiemu, to w imię własnych, ciemnych interesów obrzucają przeciwników politycznych stekiem wyzwisk i obelg, kończąc pseudofilozoficznym, nic nieznaczącym pustosłowiem o "spiskowej teorii dziejów".

Dlatego musimy postępować zgodnie ze słowami zamordowanego przez komunistycznych masonów - ks. Popiełuszki: "musimy głosić prawdę, gdy inni milczą", prawda zawsze zwycięży. Musimy zawsze dokonywać świadomego wyboru, zwłaszcza w czasie aktu wyborczego.

Jan Paweł II w Legnicy wyrażnie zobowiązał nas do działania: "Nie lękajcie się zatem brać odpowiedzialności za życie społeczne w naszej Ojczyźnie. To jest wielkie zadanie, jakie stoi przed człowiekiem: pójść do świata, kłaść podwaliny pod przyszłość, by była ona czasem poszanowania człowieka".

Tylko Polacy - myślący, mądrzy, rozsądni i aktywni, którzy pójdą głosować świadomie we wszystkich wyborach 2005 r. - wypełnią wolę naszego umiłowanego Ojca Świętego, Jana Pawła II. Oczywiście tylko ci wypełnią Jego wolę, którzy nie będą głosować na te partie polityczne, które w ciągu 15 lat nie tworzyły dobrych, rzetelnych polskich rządów. Wybierajmy na posłów i senatorów RP kandydatów uczciwych, nieuwikłanych w żadne afery, szanujących 2000 lat dorobku chrześcijaństwa na świecie i 1000 lat Kościoła Rzymsko-katolickiego w Polsce, szanujących tradycję, kulturę, historię, Wolę i Sumienie Narodu Polskiego.

Jan Paweł II w homilii w Krakowie zaledwie 3 lata temu mówił:"…arcybiskup Feliński głęboko angażował się w obronę wolności narodowej. Potrzeba tego i dzisiaj, kiedy różne siły - często kierujące się fałszywą ideologią wolności - starają się ten teren zawłaszczyć dla siebie. Kiedy hałaśliwa propaganda liberalizmu, wolności bez prawdy i odpowiedzialności nasila się również w naszym kraju".

Słusznie powiedział ks. prof. Janusz Nagórny z KUL-u: "…głosi się wprost, że kiedy sprzeciwiamy się różnym przejawom zła w życiu społecznym, to wówczas nie jesteśmy ludźmi tolerancyjnymi, że głosimy hasła nienawiści. Tak o różnych aktach słusznego sprzeciwu ze strony katolików, pisała często "Gazeta Wyborcza"…żąda się od nas, byśmy nie tylko odnosili się z szacunkiem do ludzi o odmiennych poglądach, ale byśmy także zaakceptowali wszelkie ich działania… tymczasem tolerancja dla człowieka nie oznacza akceptacji dla wszystkiego, co on czyni."

Jan Paweł II w książce "Osoba i czyn" stwierdził, że "uczestnictwo każdego człowieka - jako osoby - w życiu społecznym opiera się na dwóch wzajemnie dopełniających się zasadach: zasadzie solidarności i zasadzie sprzeciwu. Potrzebna jest solidarność z tym, co dobre, ale konieczny jest sprzeciw wobec zła… nie można być równocześnie solidarnym z ofiarą przestępstwa i z przestępcą, z człowiekiem okradanym i ze złodziejem!". "Tymczasem stało się w Polsce coś strasznego. My Polacy, my katolicy, daliśmy sobie wmówić, że każdy sprzeciw jest zły… przestaliśmy więc protestować, nie mamy odwagi sprzeciwić się temu, co ewidentnie szkodzi Polsce, uderza w naszą wiarę, demoralizuje… Część katolików rozumie otwartość Kościoła na świat jako zgodę na wszystko; przyjęli oni fałszywą wizję tolerancji, że trzeba wszystko akceptować. Objawia się w tym słabość wiary i lęk, że zostaną odrzuceni przez … samozwańcze elity, przez samozwańcze autorytety. Zapomnieli o papieskim, tak często ponawianym zawołaniu: "nie lękajcie się". Konieczny jest słuszny sprzeciw wobec tego, co niszczy nas i naszą Ojczyznę. Konieczny jest sprzeciw wobec fałszywej tolerancji".

Skoro wierzymy nauce Ojca Świętego, to nie możemy dalej tolerować działalności publicznej w Sejmie i Senacie, w Rządzie i na urzędzie Prezydenta RP - przedstawicieli SLD Oleksego i Janika, Socjaldemokracji Borowskiego, Unii Pracy Jarugi Nowackiej, UW, Partii Demokratycznej Belki i Frasyniuka, oraz PO Tuska, Rokity i Gilowskiej.

Rodacy!

Przypomnę wezwanie 3-krotnego premiera Wincentego Witosa: "Kiedy nie było Polski - dążyć do Niej, gdy przyszła - pracować dla Niej, a gdyby była w potrzebie - bronić Jej". A Polska jest dziś, jak może nigdy przedtem swych dziejach, w wielkiej potrzebie. Brońmy Jej i nie poddawajmy się.

Wielki patriotyzm tchnie ze słów Jana Pawła II: "Nie oderwiemy się od (…) przeszłości! Ona jest treścią naszej tożsamości także i dzisiaj!" oraz Prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego: "Naród, który odcina się od historii, który się jej wstydzi… to naród renegatów!".

Dlatego w referendum w sprawie Konstytucji europejskiej - odrzućmy ją i powiedzmy: Nie! Musimy głosować za jej odrzuceniem, bo zapomina ona o Bogu, o chrześcijańskich korzeniach Europy, o dorobku kulturowym i narodowym polskiego katolicyzmu. Słowami Prymasa Tysiąclecia ks. Kardynała Wyszyńskiego tej konstytucji mówimy "non possumus". Jest ona wynikiem dyktatur dwóch najsilniejszych państw europejskich: Francji i Niemiec oraz wynikiem tajnych, sekretnych porozumień niemieckich, libertyńskich polityków i francuskich masonów oraz porozumień zawartych przez ich wielkie loże.

Roman Dmowski słusznie przypomniał, że "historia wszystkich narodów uczy nas, jak często po pokoleniach marnych, moralnie słabych, niedołężnych - przychodziły pokolenia dzielne, z szerokimi aspiracjami, które wielkich rzeczy dokonywały".

Drodzy Rodacy!

Uwierzmy w siebie! Uwierzmy, że to My właśnie, Polscy Katolicy jesteśmy tym wielkim nowym pokoleniem naszego Bohaterskiego Narodu.

Polacy!

Aby tego dokonać odsuńmy w cień historii czerwonych SLD i jego odmian, różowych z UW, czerwono-różowych z Partii Demokratycznej oraz ich pobratymców PO, którzy pod flagami innych partii doprowadzili naszą Ojczyznę do skrajnej nędzy i to tylko w ciągu ostatnich 15 lat!

Domagajmy się stanowczo zmiany tzw. "proporcjonalnej" ordynacji wyborczej, która pozwala skompromitowanym politykom stale rządzić Polską, nie dając szans najlepszym, jeśli nie należą do partii. Tylko zmiana systemu wyborczego i wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW) usunie podstawową wadę ustrojową Państwa Polskiego i da szanse nowym ludziom, nowym programom. Obecna ordynacja uniemożliwia indywidualne ubieganie się o godność posła, ograniczając nasze bierne prawo wyborcze, a Sejm zostaje zawłaszczony przez krąg liderów partyjnych. Jan Paweł II powiedział: "Nasza Ojczyzna, to nasze być i nasze mieć. I nikt nie może nas zwolnić z tego obowiązku". Oznacza to, że powinniśmy stale szukać prawdy, interesować się sposobem wyłaniania kandydatów do władzy, wybierać mądrze posłów, gdyż to oni w naszym imieniu będą musieli zadbać o Ojczyznę. Muszą to być ludzie sumienia, dla których praca w Sejmie i Senacie będzie służeniem Narodowi, Ojczyźnie, Kościołowi, czyli nam wyborcom, nie zaś liderom partyjnym.

Juliusz Słowacki pisał o Polakach: "Ten naród się podniesie, zwycięży, miecze na wrogach połamie, a potem wroga myślą zabije, bo myśl jego ogniste ma ramię".

Pamiętajmy, że rządzący przez ostatnie 15 lat w tym także z PO, to ludzie, którzy zapomnieli o słowach prymasa Wyszyńskiego: "człowiek ujawnia swoją osobowość w sposobie traktowania bliźnich. Musimy się dzielić i chlebem i duchem chrześcijańskim". Przez ostatnich 15 lat rządzący zapomnieli podzielić się chlebem z Narodem. A jednocześnie powstały wielkie fortuny m.in. Michnika, wydawcy "Gazety Wyborczej" i Urbana, wydawcy tygodnika "Nie".

Zapomnieli też ci rządzący o słowach Jana Pawła II: "błąd kryje się w koncepcji ludzkiej wolności, oderwanej od posłuszeństwa prawdzie, a zatem również od obowiązku poszanowania praw innych ludzi. Treścią wolności staje się wówczas miłość samego siebie, posunięta aż do wzgardzenia Bogiem i bliźnim. Miłość, która prowadzi do bezgranicznej afirmacji własnej korzyści i nie daje się ograniczyć żadnymi nakazami sprawiedliwości".

Nadszedł czas przełomu, czas pokuty i powszechnej pogardy tych wszystkich, którzy wykorzystując braterski zryw Polaków w latach 80tych po ich trupach, trupach ofiar komunizmu, UB i SB - paktując z diabłem, czyli z długoletnimi służalcami Moskwy, z PZPR i agentami KGB i SB, osiągnęli w Polsce najwyższą władzę i ogromne majątki kosztem oszukanego Narodu Polskiego.

Afera goni aferę. Komisje śledcze rosną w Sejmie jak grzyby po deszczu. Afera Rywina, afera Orlenu, PZU i największa z afer, FOZZ, która może nigdy nie zostanie w pełni wyjaśniona. Miliardy złotych, miliardy dolarów i euro płyną szerokimi strumieniami do lepkich łap aferzystów.

Nici afer prowadzą do pałacu prezydenckiego, obejmują kolejnych premierów i ministrów, parlamentarzystów, wysokich urzędników, najbogatszych przedsiębiorców, także banki. Za ich plecami czają się agenci służb specjalnych polskich, rosyjskich i innych krajów, pociągając za sznureczki, szantażując teczkami i kartotekami UB i SB w archiwach IPN-u. Pamiętajmy, że jako pierwszy w archiwach MSW z tajnymi teczkami SB buszował przez kilka miesięcy Adam Michnik. Na tej mętnej wodzie swobodnie żeglują panowie dyskretnego zaufania polityków i biznesmenów: Dochnal, Kuna i Żagiel. A w tle wiecznie żywy, najlepszy agent KGB Ałganow, którego oczkiem w głowie była i jest Polska. Zawsze w pobliżu grupy trzymającej władzę, dystyngowani i pozornie nonszalanccy, rzekomo Polacy, najwięksi biznesmeni. Obok nich pierwsza dama RP - Jolanta Kwaśniewska zajęta "dystrybucją finansów" swojej Fundacji Charytatywnej.

Kto zajął miejsce po "Baraninie", twórcy najsłynniejszej organizacji przestępczej pod budzącą zaufanie nazwą "Fundacja Bezpieczna Służba" usadowionej w samym sercu MSW, jednego z najważniejszych organów rządu, którego naczelnym zadaniem jest zwalczanie przestępczości. Czy można dalej tolerować tego rodzaju kompromitację Państwa Polskiego? Raj dla wybranych w rozkwicie, przyjęcia, bale, najwyższe odznaczenia i ordery dla zasłużonych postkomunistów i związanych z nimi KOR-owców. Wręcza je były dygnitarz PZPR, prezydent III RP Aleksander Kwaśniewski.

Ale cierpliwość oszukiwanych przez 15 lat Polaków skończyła się! Nadszedł czas wyborów i czas rozliczeń.

Kardynał Wyszyński mówił: "iluż to świętych ludzi uchodzi za łotrów? iluż łotrów osłania się togą wielkości i szacunku". Czas by ten przerażający bal manekinów komunistycznych i postkomunistycznych z tzw. opozycji okrągło-stołowej, sprawujących rządy przez ostatnie 15 lat, tańczących w takt dyktowanej im muzyki przez służby specjalne różnych opcji - wreszcie się zakończył.

Abp I. Tokarczuk mówił w 2003 r.: "przede wszystkim powinniśmy zacząć głęboko myśleć. Nie przyjmować bezkrytycznie informacji lansowanych przez niektóre obce media, czy zasłyszanych w telewizji, lecz wyrabiać sobie poglądy".

Pamiętajmy o testamencie Jana Pawła II: "NIE LĘKAJCIE SIĘ"!

Drodzy Rodacy!

Aby każdy z nas uniknął hańby i mógł powiedzieć, że zachował godność ludzką i jest Polakiem, Patriotą musimy postępować zgodnie z zaleceniem Jana Pawła II: "potrzebna jest solidarność w tym, co dobre, ale konieczny jest sprzeciw wobec zła… nie można być równocześnie solidarnym z ofiarą przestępstwa i z przestępcą, człowiekiem okradanym i złodziejem".

Kierujmy się myślą, ale i sercem zgodnie z wierszem Zygmunta Krasińskiego:

"Wytrwaj, o wytrwaj w tym strasznym pochodzie

Śród dziejów świata, mój Polski Narodzie!

Bądź męstwem wielki, cierpliwością święty,

Bądź przed wrogami wolą nieugięty,

Niechaj Ci z serca nie wydrze Ojczyzny

Żaden gwałt ziemski, ni ziemska pokusa

- Nie wierz w podrzuty Pychy ni Wścieklizny

- wierz tylko w słowo i w przykład Chrystusa"

Pamiętajmy też o pieśni patriotycznej:
"Nie rzucim ziemi skąd nasz ród
Tak nam dopomóż Bóg".

Kończę słowami marszałka Józefa Piłsudskiego:
"całe życie walczyłem o znaczenie, co się zwie
imponderabilia jak: Honor, Cnota, Męstwo"

Prosząc o rozpowszechnienie tej odezwy
w całej Polsce i na Swiecie.

Ks. Prałat Henryk Jankowski

Gdańsk, maj A.D. 2005