Monday, June 23, 2008

Pope John Paul II on Love in Chicago 1979

Pope John Paul II on Love in Chicago 1979

The Great John Paul on his Vocation

Endorses Barack Obama he can bring America Back for the people like Pope John Paul did to the world.

Endorses Barack Obama he can bring America Back for the people like Pope John Paul did to the world.

Polonia and Polish Americans for Obama.

Al Gore Endorses Barack Obama in Detroit, MI

Ron Paul's Message to OBAMA!

Former President Carter Praises Obama

Zbigniew Brzezinski

John Paul II, WE LOVE YOU

Lech Wałęsa Zaginione Dokumenty

Lech Wałęsa Zaginione Dokumenty


Obywatel Lech Wałęsa (cz. 1/2)

Obywatel Lech Wałęsa (cz. 2/2)

Sunday, June 22, 2008

Klania sie Lech Bajan z Washington DC USA

Moja uwaga jesli chodzi o pomoc spoleczna
TO bylo tylko okolo 30 do Maximum 40 milionow zlotych.


Po dzisiejszej wymianie wolnego rynku to tylko $18.5 milionow dolarow


Live rates at 2008.06.22 15:41:49 UTC
40,000,000.00 PLN = 18,543,414.77 USD
Poland Zlotych United States Dollars
1 PLN = 0.463585 USD 1 USD = 2.15710 PLN


Ta dzisiejsza burza spowodowana przez Platforme Obywatelska i Unie Europejska
to sprawdzona metoda obnizenia wartosci POLSKICH STOCZNI.

Tak "SPRZEDAC I JESZCZE DAC IM NA ZAKASKE" to slowa Andzrzeja Lepera.

Jaki on tam nie byl ale powiedzial swieta prawde. Jak to dziala.

Mozna byloby zrobit inaczej.

Popatrzmy na potencjalne mozliwosci rozwoju przemyslu Polskich Stoczni w powiazaniu z polskim przemyslem hutniczym, zbrojeniowym I budownictwem.

1. Jest teraz na swiecie najlepsza koniunktura na zamowienia przemyslu stocznopwego! To jest niezaprzeczalna prawda.

Sytuacja geopolityczno - ekonomiczna i zapotrzebowanie krajow jak Emiraty Arabskie Dubai, Chiny Indie, Stany Zjednoczone.

W samych tylko Emiratach jest 60% wszystkich dzwigow do budownictwa na swiecie. Trzeba czeka mozliwosci exportu sa nieograniczone.

Mozliwosci producji kontenerow, dzwigow ( w chwili obecnej potrzeba czekac jeden rok na wynajem dzwigu ) to jest nicza w powiazaniu z producja i remontem statkow.



2. Mozliwosci napraw i remontow statkow NATO i floty Stanow Zjednoczonych. Tak jestesmy w Iraku, Afganistanie, Kosowo, Wzgorza Golan, w Africe a co mamy z tego jesli obecny rzad nie pyta
Prosimy o kontrakty! Dobre kontrakry- nie te kiedy pod presja polytyczna SLD stocznie polskie podpisaly kontrakty calkowicie skazane na straty. Tylko pytanie czy to bylo celowe
Zeby zadac ten finalny strzal w piers naszych polskich stoczni?
Nasi politycy jak Sikorski i Tusk nigdy o to nie zabiegaja o dobre kontrakty, ktore mozna dostac.

3.Mozliwosci producji kontenerow, dzwigow ( w chwili obecnej potrzeba czekac jeden rok na wynajem dzwigu )

4. Kazdy nowy kontract trzeba sprawdzac pod wzledem ekonomicznym a nie politycznym.
Notowac kazdego polityka wywierajacego jakakolwiej presje polityczna.


Potential Investors for Polish Yards
19 June 2008, 11:14 / SeaNews / Rating: 52
Two companies have expressed their interest
Two foreign investors have declared interest in buying two Polish shipyards. According to Fairplay, the Norwegian shipyard Ulstein Verft AS wants to purchase the "Nowa" Shipyard in Szczecin, and the company ETA Ascom Star from Dubai, is interested in buying the Gdynia Shipyard. The Norwegians said that soon a letter of intent regarding the transaction should be expected.
By June 26, the Polish government has to present before the EC a plan for the restructuring of Gdansk Shipyard and privatisation of the shipyards in Gdynia and Szczecin. Should they fail to do so, each shipyard may lose €500M ($775M) received in state aid since Poland's accession to the EU in May 2004.
But Jacek Kantor, who heads the union at Stocznia Szczecinska Nowa [New Szczecin Shipyard] told Fairplay that Ulstein Verft AS was "not in the first place" in the ranking of potential investors. He also said that his union would prefer a "domestic" investor for the company.
And Krzysztof Piotrowski, former CEO of Stocznia Szczecinska Porta Holding [which used to run the yard] said that he "wouldn't bet" on Ulstein Verft coming to an agreement with the Polish treasury before June 26th. "This company has been interested in Stocznia Szczecinska for about ten years but it never came to anything," he said, adding that the shipyard's ambigious legal situation would continue to hamper the yard's privatisation.

Friday, June 20, 2008

MORSKA SZTUKA WOJENNA DOMINIUM MARIS BALTICI A NARODZINY dostep DO MORZA NASZEGO BALTYKU

MORSKA SZTUKA WOJENNA DOMINIUM MARIS BALTICI A NARODZINY dostep DO MORZA NASZEGO BALTYKU


MORSKA SZTUKA WOJENNA DOMINIUM MARIS BALTICI A NARODZINY POLSKIEJ
MORSKIEJ MYŚLI WOJSKOWEJ
Bolesław Krzywousty
Mlodszy syn Wladyslawa Hermana i jego drugiej zony Judyty, ksiezniczki czeskiej urodzil sie w r. 1086. Pierwsza jego zona byla Zbyslawa, corka ksiecia kijowskiego Swietopelka II. Po jej smierci pojal Salomee, corke hrabiego Bergu. Przejawial duze talenty polityczne i wojskowe. Boleslaw za zycia ojca byl wladca dzielnicy slasko-malopolskiej. Po jego smierci podlegal poczatkowo starszemu bratu Zbigniewowi w latach 1102-1106. Boleslaw powodowany ambicja, jak tez checia zjednoczenia panstwa wszczal walki ze Zbigniewem uzyskujac rychlo przewage. Obawiajac sie Zbigniewa, kazal go oslepic. Nawet uwielbiejacy Boleslawa Krzywoustego Gall Anonim nazwal to "zbrodnia i grzechem". Cesarz niemiecki Henryk V wykorzystal ten czyn jako pretekst do najazdu na Polske. Najazd Niemcow zjednoczyl spoleczenstwo wokol Boleslawa, jako obroncy niezaleznosci panstwa. Cesarz nie zdolal zdobyc ani bohatersko broniacego sie Glogowa ani Wroclawia. Kleska na Psim Polu zmusila go do odwrotu. Dzielem Boleslawa Krzywoustego bylo takze odzyskanie Pomorza. Po kilkuletnich zaciekle prowadzonych walkach Polska uzyskala dostep do morza od wyspy Rugii na zachodzie do ujscia Wisly. Obok wielu sukcesow doznawal jednak Boleslaw Krzywousty niepowodzen. Bunt wojewody Skarbimierza w r. 1117 i pozniejsza niepomyslna wojna z Wegrami w r. 1132 nie dozwolily mu ukoronowac sie na krola. W r. 1135 musial nadto zlozyc cesarzowi Lotarowi w Merseburgu hold z Rugii i Pomorza. Najwieksza jednak kleska Krzywoustego byl fakt, ze walczac cale zycie o zjednoczenie Polski i jej calkowita niezaleznosc polityczna, musial przed smiercia w r. 1138 zrezygnowac z tych idei, ulegajac coraz silnieiszym dazeniom odsrodkowym. Wbrew wlasnemu przekonaniu podzielil kraj pomiedzy synow. Najstarszy Wladyslaw otrzymal Slask, Boleslaw Kedzierzawy Mazowsze i Kujawy, Mieszko Stary Wielkopolske, a Salomea, przy ktorej pozostawali nieletni Henryk i Kazimierz, dostala dzielnice leczycka. Aby jednak mimo podzialu utrzymac jednosc panstwa, ustanowil Boleslaw zasade pryncypatu czyli zwierzchnictwa. Wielkim ksieciem mial byc najstarszy z rodu, i jemu na znak wladzy przypadala w udziale dzielnica wielkoksiazeca z Krakowem jako stolica, oraz zwierzchnictwo nad Pomorzem. Boleslaw Krzywousty pochowany zostal w Plocku.



Polska od wieków wiązała swe istnienie z morzem. Zainteresowanie nim rosło wraz z kształtowaniem się państwa. Świadectwem tego jest już dążenie pierwszego władcy polskiego Mieszka I i jego syna Bolesława Chrobrego do oparcia granicy o Bałtyk. Pierwszy założył gród gdański, a drugi przez fundowanie biskupstwa w Kołobrzegu w 1000 r. oraz przeprowadzenie w tymże mieście pierwszych symbolicznych zaślubin z morzem, w trakcie których wrzucono do Bałtyku cztery poświęcone głazy, zakładał trwałe fundamenty pod swoje panowanie. Obaj władcy dążyli do rozciągnięcia i utrwalania panowania na wybrzeżu od delty Odry do delty Wisły.1 Ich następcy, a szczególnie Bolesław Szczodry i Bolesław Krzywousty stawiali sobie cele podobne. Jednak ze względu na brak źródeł trudno mówić o jakiejś polityce morskiej. Książęta polscy dążąc nad Bałtyk pragnęli poszerzyć swe terytorium. Często występowali zaczepnie o władztwo nad tymi obszarami. Przykładem tych wystąpień są znane bitwy pod Svoldern w 1000 r., wyprawy na Robe w 1014 r. czy Haithabu w 1043 r. oraz zdobycie Kołobrzegu w 1103 r.. 2 Niezwykle śmiała była natomiast wyprawa szczecińskiego księcia Racibora I na odległą Konungahelę w roku 1136, w której wzięło udział około 14 000 zbrojnych, w tym 1300 jezdnych zaokrętowanych na 650 okrętach.3 W akcji tej, jak i wcześniejszych uczestniczyły siły polskie bądź jako samodzielne związki operacyjne, bądź w składzie flot sojuszniczych działających przeciw wspólnemu wrogowi. Morska działalność pierwszych Piastów była częścią wspólnego systemu organizacyjnego państwa, przeznaczoną do obrony jego interesów morskich i dysponującą zarówno okrętami, jak i siłą zbrojną oraz bazami w postaci twierdz portowych, zabezpieczających potrzeby zaopatrzeniowe, remontowe i łączności, a więc wszystkimi elementami składającymi się na flotę wojenną. Istnienie silnej floty wojennej we wczesnofeudalnym państwie polskim dobitnie świadczyło o orientacji morskiej w czasach pierwszych Piastów.4

Odepchnięcie Polski od Bałtyku nastąpiło w wyniku rozbicia dzielnicowego i tym samym osłabienia władzy centralnej, ale również przemian społeczno-gospodarczych i dopuszczenia do inwazji żywiołu niemieckiego na tereny nadbałtyckie oraz sprowadzenia Krzyżaków.5

W zjednoczonym przez Władysława Łokietka państwie polskim w 1320 r. zabrakło dostępu do morza. Usiłowania powrotu nad Bałtyk nie dały rezultatu aż do połowy XV wieku.

Dopiero rozpoczęcie przez Kazimierza Jagiellończyka w roku 1454 walki o odzyskanie Pomorza wykazało, że podstawowym warunkiem realizacji określonej polityki morskiej było posiadanie zarówno odpowiedniego dostępu do morza, jak i stosownego potencjału morskiego. Chociaż wojna trzynastoletnia6 była wojną typowo lądową, to jednakże Kazimierz Jagiellończyk, jak i przedstawiciele Związku Pruskiego z Gdańskiem na czele rozumieli doskonale, że choć rozstrzygnięcie w tej wojnie musi zapaść na lądzie, to przecież nie da się go osiągnąć bez uprzedniego zwycięstwa na morzu. Wynikało to z faktu, że państwo krzyżackie, otoczone na lądzie posiadłościami Polski i Litwy, skazane było jedynie na łączność drogą morską ze swymi sprzymierzeńcami. Utworzenie floty wojennej stało się, więc pilną koniecznością, bez której trudno było liczyć na zwycięstwa.

W roku 1455 rajcy Gdańska zwrócili się do Kazimierza Jagiellończyka z prośbą o zgodę królewską na wystawienie floty kaperskiej.7 Taki system tworzenia flot wojennych był powszechnie stosowany w ówczesnej Europie, gdyż był nie tylko tani, jeżeli chodzi o nakłady finansowe, ale i zyskowny, zarówno dla armatorów i kaprów, jak i dla władców czy rad miejskich.

8 stycznia 1456 r. król w wystosowanym do Lubeki liście oznajmił, że z nadchodzącą wiosną wyśle naves nostras („nasze okręty") przeciw swoim nieprzyjaciołom.8 Data ta jest zdaniem autora początkiem narodzin polskiej morskiej myśli wojskowej. Wystawiane zaś od 1460 r. listy kaperskie,9 w których rada gdańska podkreślała, że kaprowie wysyłani są na rozkaz króla polskiego, który zapewniał ich działalności swoje zwierzchnictwo i opiekę, stanowią kolejny dowód.

Pod względem wojskowym działania prowadzone przez floty kaperskie Gdańska i Elbląga w czasie wojny trzynastoletniej wyraźnie wykazały wyższość i większą skuteczność polskich środków i sposobów walki nad krzyżackimi. Jednym z dowodów wyższości sztuki wojennej polskich sił morskich była bitwa stoczona 15 września 1463 r. na wodach Zatoki Świeżej, bo tak nazywano wówczas Zalew Wiślany, w której zastosowany przez flotę polską szyk „półksiężyca" różnił się od szyków bojowych używanych dotąd we flotach miast hanzeatyckich, a w tym krzyżackich. Floty te stawały do bitwy w szyku „klina", „czołowym" lub kolumn torowych, podczas gdy jednostki polskie zastosowały jednoczesne uderzenie z trzech stron, tj. z obu skrzydeł i centrum.10

Kolejnym dowodem były przykłady zorganizowania współdziałania polskich sił morskich z wojskami lądowymi broniącymi się w miastach oblężonych przez oddziały zakonne lub też zdobywającymi twierdze obsadzone przez Krzyżaków, jak to miało miejsce w walkach o Puck w roku1464, kiedy skuteczna blokada od strony morza w dużej mierze zadecydowała o powodzeniu oblężenia prowadzonego przez oddziały polskich wojsk lądowych.11 Był to pierwszy sukces taktycznego współdziałania floty i wojska, dzięki któremu zdobyto tak silną nadmorską twierdzę. Niemal w 200 lat później, w ten sam sposób Puck został odbity z rąk szwedzkich.

Działalność polskiej floty kaperskiej w czasie wojny trzynastoletniej odegrała poważną rolę w całokształcie przebiegu działań i w decydujący sposób przyczyniła się do klęski zakonu krzyżackiego. W wyniku II pokoju toruńskiego w 1466 r. przywrócono władanie Polski nad Bałtykiem. Odzyskany odcinek wybrzeża nie był długi. Granica morska ciągnęła się od ujścia Łaby do połowy Mierzei Wiślanej, czyli wynosiła w linii prostej nie więcej niż 150-200 km. W stosunku do granic lądowych wynosiła ona ok. 5-6%. Był to jeden z powodów słabego zainteresowania władców, a także i ich rady a następnie sejmu, potrzebą jej zabezpieczenia. Ponadto sądzono, iż ataku z morza nie będzie, bo nieprzyjaciół na północy nie obawiano się.12

Kazimierz Jagiellończyk nie doceniając korzyści i znaczenia sprawowania władzy nad Bałtykiem, zrezygnował z aktywnej polityki morskiej nadając liczne przywileje Gdańskowi, które miały moc obowiązującą aż do roku 1793. Te przywileje zwane privilegia Casimiriana zlecały miastu troskę o bezpieczeństwo wybrzeża, a ponadto zapewniały pośrednictwo w wymianie międzynarodowej drogą morską. Równocześnie król oddał Gdańskowi część Mierzei Wiślanej aż po granicę z państwem krzyżackim oraz nadał kilka wsi wokół miasta. Sobie zastrzegł prawo wprowadzania ceł morskich oraz prawo zamykania i otwierania portu.13 W przyszłości, swoista interpretacja tego przywileju przez Gdańszczan, doprowadzała do ustawicznych konfliktów z władcami Polski.

Zygmunt Stary jako pierwszy król Polski docenił posiadanie własnej floty wojennej. On też po raz pierwszy w naszych dziejach wstawił zaniedbaną sprawę budowy floty do programu polityki państwowej. Utworzona flota królewska liczyła kilkanaście jednostek średniej wielkości i głównym jej celem było zwalczanie linii komunikacyjnych Moskwy, Krzyżaków i Duńczyków.14 Dla podkreślenia odrębności tej floty król sam wystawiał listy kaperskie, w których załogi okrętów kaperskich nazywał milites nostri maritimi („nasi żołnierze morscy").

Pierwsza wzmianka o królewskim „żołnierzu morskim" pochodzi z 1517 r., kiedy to kapitan Adrian Flint został zatrzymany przez Duńczyków w Wyborgu. Zygmunt zażądał wtedy nie tylko zwolnienia Flinta i jego 12 ludzi, ale również okrętu kapitana i zdobycznej jednostki wraz z towarem, stwierdzając, że Flint za jego pozwoleniem zagarnął Moskali na morzu.15

Działalność „żołnierzy morskich" Zygmunta Starego trwała tylko kilka lat. Po zakończeniu kolejnej wojny z zakonem krzyżackim i zawarciu rozejmu z Moskwą w 1522 r., niepotrzebną już flotę kaperską rozwiązano.16 Odtąd już do końca swego panowania król nie widział potrzeby wznowienia działalności morskiej, gdyż w jego planach flota nie odgrywała żadnej roli jako czynnik umacniający dostęp Polski do morza i zapewniający obronę granic morskich oraz zamorskiego handlu Rzeczypospolitej. Wymownym przejawem niedoceniania spraw morskich była też rezygnacja w roku 1526 z części Półwyspu Helskiego na rzecz Gdańska. Tym samym Rada Miejska Gdańska kontrolowała całe Wybrzeże polskie, bo dzierżawiła także od króla starostwo puckie. 17 Sytuacja ta powodowała, iż główna uwaga gdańszczan koncentrowała się na uprawianiu pośrednictwa i obronie monopolu ludności Gdańska dla jego uprawiania. 18

Jagiellonowie odzyskując Pomorze nie doceniali więc korzyści i znaczenia sprawowania faktycznego władania nad Bałtykiem, oddając je mieszczanom, ufając w ich dobrą wolę.

Opracowanie programu polskiego „dominium maris Baltici" zakładającego rozbudowę floty wojennej i sprawowaniu władzy zwierzchniej nad wybrzeżem i wodami terytorialnymi wiązane było z aktywną polityką Zygmunta Augusta na Bałtyku.19 Celem tej polityki było między innymi rozbudzenie świadomości morskiej szlachty. Władca ten, chcąc uniezależnić się w zmaganiach o Inflanty od Gdańska przeniósł 27 lutego 1567 r. bazę nowej floty kaperskiej do Pucka. Zwierzchnictwo nad flotą powierzył początkowo dwóm komisarzom, a potem staroście puckiemu Janowi Kostce. Fakt ten wpłynął na rozwój gospodarczy miasta. Odtąd miasto stało się arsenałem i twierdzą morską. 20 Rozpoczęto tu również w późniejszym okresie budowę okrętów wojennych.

Jan Kostka przygotował plan rozwoju floty królewskiej. W tym celu zamierzał rozbudować port w Pucku, aby być całkowicie niezależnym od Gdańska. Puck został więc wykupiony spod zastawu rady gdańskiej. Jednak na skutek interwencji Gdańska projekt upadł.21

Flota królewska zwana też flotą strażników morza liczyła początkowo ok. 10 jednostek, ale z czasem powiększyła się do ok. 30 okrętów, głównie galeonów i pinek, na których pełniło służbę ok. 1000 marynarzy. Spowodowało to konieczność utworzenia specjalnej instytucji, która kierowałaby całokształtem spaw morskich. 24 marca roku 1568 król powołał Komisję Morską, pierwszy w naszych dziejach organ administracji i gospodarki morskiej. Komisja spełniła również rolę pierwszej admiralicji.22 Była więc naczelnym organem państwowym do spraw morskich pierwowzorem ministerstwa żeglugi. Na siedzibę komisji wyznaczono dom królewski w Gdańsku. Jej przewodniczącym z woli króla, został Jan Kostka.23

W tym czasie flota królewska nadal bazowała w Pucku, który był siedzibą starostwa i głównym portem rybackim w Zatoce Gdańskiej. Przenosząc flotę do Pucka król Zygmunt August nakazał zarazem radzie gdańskiej przekazywanie do tego portu wszystkich nieprzyjacielskich statków zatrzymanych w Gdańsku. W związku z tym w latach 1565-1568 sprawami zdobytych statków zajmował się sąd w Pucku. Podyktowane to było również faktem, że komisarze morscy byli zbyt zajęci ogólnymi sprawami, a poza tym rada gdańska nie chciała, aby sądy morskie odbywały się w Gdańsku, gdyż powodowało to zatargi z krajami, do których należały zdobyczne statki. Z zachowanych ksiąg sądowych wynika, że w 1566 r. zdobyto co najmniej 15 statków holenderskich, duńskich, angielskich i hamburskich, a także kaprów szwedzkich. Natomiast w roku 1568 flota polska zdobyła ponad 20 statków, mimo iż w większości płynęły one w konwojach, aby w ten sposób móc skuteczniej bronić się przed atakami polskich okrętów.24

Chociaż bazą floty pozostawał Puck, to okręty królewskie zachowały prawo korzystania z portu gdańskiego w wyjątkowych wypadkach. Między innymi wobec przeważających sił wroga chroniły się pod osłoną armat latarni. Co prawda port pucki obwarowano i ustawiono armaty, ale był on portem otwartym, a zatem znacznie trudniejszym do obrony. Płytkie wody zatoki, zamarzające zimą, oraz konieczność ciągłego lawirowania wśród licznych mielizn Zatoki Puckiej były dodatkowym utrudnieniem.

W połowie czerwca 1568 r. silna burza zmusiła królewską flotę kaperską pod dowództwem Mateusza Scharpinga do schronienia się w Gdańsku. Szukając pożywienia kaprzy dokonali kradzieży drobiu i chociaż 11 winnych zostało uwięzionych przez dowódcę floty w celu ukarania ich przez Komisję Morską, to burmistrz gdański Ferber nakazał zabranie ich siłą z okrętów i skazanie na śmierć przez ścięcie. W następstwie tego drastycznego pogwałcenia królewskiego prawa zwierzchniego nad kaprami, a także ostrzelania ogniem armatnim z lądu okrętów kaperskich oraz niewypuszczenia do Gdańska powołanej przez Zygmunta Augusta komisji pod przewodnictwem biskupa Stanisława Karnkowskiego, burmistrz został ogłoszony winnym obrazy majestatu i wezwany przed sąd królewski na sejm do Lublina.25

Epilogiem rozpatrywania na sejmie lubelskim konfliktu z Gdańskiem był wyrok, jaki zapadł 12 sierpnia 1568 r. na przedstawicieli jego władz. Wtedy też padły z poselskich ust wojewodów Piotra Zborowskiego i Jana Sierakowskiego słowa o konieczności posiadania armaty na morzu żeby się mogła dać obrona zawdy prędka.26 Natomiast na sejmie warszawskim latem 1570 r. zostały zatwierdzone słynne później Statuty Karnkowskiego, które w 67 artykułach obejmowały całokształt zwierzchnich praw króla i Rzeczypospolitej w Gdańsku, a również prawo otwierania i zamykania żeglugi oraz panowanie nad przyległym morzem, czyli dominium maris.

Tak korzystne dla sprawy polskiego „dominium maris Baltici" statuty biskupa kujawsko-pomorskiego, stanowiące swoisty program morski nie na jedno pokolenie i nie na jeden wiek wskutek pobłażliwości Zygmunta Augusta szybko stały się martwą literą. 27

Po przyjęciu Statutów Karnkowskiego w polityce królewskiej ważnym kierunkiem działania stało się opracowanie przepisów prawnych dla floty. Otóż do czasu powołania Komisji Morskiej działalność polskiej floty kaperskiej, oparta na zasadach kaperskich28 z wykorzystaniem małych statków handlowych dostosowanych do działań wojennych, była nie skoordynowana. Członkowie załóg statków, zwani strażnikami morza, dopuszczali się często nadużyć i awanturnictwa. Na ich działalność skarżyły się także państwa neutralne. Zatem powołanie Komisji Morskiej miało na celu koordynowanie działalności strażników morza oraz utrzymanie wśród nich należytej dyscypliny, aby nie uwłaczały swoim zachowaniem majestatowi królewskiemu ani symbolom, pod którymi pływały.29

Tak więc Komisja Morska stanowiła nie tylko władzę zwierzchnią wobec strażników morza, wyprawiając ich na morze z określonymi zadaniami, lecz także sprawowała nad nimi sądownictwo wojskowe i dbała o dyscyplinę oraz karność, co wyrażało się między innymi w opracowaniu i wydaniu w Warszawie 16 lipca 1571 r. artykułów morskich,30 które były odpowiednikiem artykułów hetmańskich, stanowiących regulamin dla wojsk lądowych.

Artykuły morskie, zwane Ordynacją były pierwszym regulaminem polskiej floty wojennej. Zawierały 28 rozdziałów oraz rotę przysięgi i określały szczegółowo zasady działania przy spotkaniu z nieprzyjacielem na morzu i w porcie, zadania kapitanatów i obowiązki załogi, dyscyplinę i kary na okręcie oraz zasady podziału zdobyczy, a także stosunek strażników morskich do komisarzy i urzędników królewskich.

We wstępie do artykułów wyraźnie określono też, kogo one obowiązują, i stwierdzono, że każde naruszenie regulaminów królewskich, niezależnie od funkcji, stopnia czy też tytułu osoby, która by się tego dopuściła będzie surowo karane. Kary były zaś bardzo wymyślne i niekiedy zbyt srogie w stosunku do przewinienia. Uważano jednak wtedy, iż jest to jedyny sposób, aby poskromić tych skłonnych do bijatyk i rozboju ludzi.

Artykuł I dotyczył spraw organizacyjnych, a mianowicie nakazywał każdemu posiadaczowi listu kaperskiego stawić się osobiście przed Komisją Morską i złożyć przysięgę wierności królowi zgodnie ze słowami roty, przysięgę posłuszeństwa wobec komisarzy królewskich oraz zapewnienie wykonywania wszystkich postanowień listu, instrukcji oraz pozostałych artykułów. Artykuł ten zobowiązywał też kapitanów do bezwzględnego wykonywania komend i poleceń naznaczonego przez Komisję Morską admirała flotylli.

Kolejne artykuły, a więc: II, III i IV określały jednoznacznie zachowanie się całej załogi podczas akcji bitewnej. W każdej sytuacji zobowiązywano marynarzy oraz żołnierzy piechoty morskiej okrętowanej na czas bitwy do bezwzględnego posłuszeństwa rozkazom ich przełożonych i dzielnej, nieustraszonej postawy w obliczu wroga. Każde uchybienie treści tego postanowienia miało być karane śmiercią przez powieszenie na rei bądź rozstrzelanie.

Artykuł IV precyzował karę za dezercję połączoną często z przejściem na stronę wroga. Winnego tego rodzaju przestępstwa miano utopić lub pozostawić na bezludnej wyspie.

Artykuły od V do XIII bardzo szczegółowo omawiały prawidła codziennego życia okrętowego, na które składało się: pełnienie wacht, służb i wart, a zarazem stanowiły rejestr kar, jakie groziły tym, którzy te prawidła naruszali. Za przeklinanie, obelgi i znieważanie współczłonków załogi, za marnotrawienie jadła i wody lub ich kradzież, zależnie od przewinienia, groził cały wachlarz kar, od utraty żołdu, chłosty, przywiązania do masztu, rzucania z dużej wysokości do wody, aż do kary trzykrotnego przeciągania pod stępką. Ta ostania prawie zawsze równała się śmierci. Polegała ona na tym, że przywiązywano skazanego za dłonie i nogi do liny przeciągniętej pod dnem okrętu, od burty do burty. Marynarze stojący po obu burtach trzykrotnie przeciągali linę wraz z uwiązanym do niej człowiekiem. Każde samowolne opuszczenie okrętu, zwłaszcza gdy zmuszony był on wyjść w tym czasie w morze, było karane utratą żołdu, chłostą, a nawet śmiercią. Udział w buncie lub spisku był bezwzględnie karany śmiercią. Często winowajcę wyrzucano za burtę. Wobec powszechnej nieumiejętności pływania wśród braci żeglarskiej było to równoznaczne z wyrokiem śmierci.

Artykuły XIV – XVI dotyczyły pełnienia służby wachtowej i służby wartowniczej. Wielką wagę przywiązywano do tej sprawy, toteż stawienie się do pełnienia służby w stanie nietrzeźwym karane było chłostą. Podobną karę wymierzano także za niedbałe pełnienie wachty, zwłaszcza za spanie na wachcie.

Kolejny artykuł zobowiązywał wszystkich członków załogi do bezwzględnego podporządkowania się rozkazom kapitana, a także do przyjęcia wymierzonych kar.

Artykuły XVIII – XX dotyczyły udziału marynarzy w bezpośredniej walce wręcz, postępowania ze zdobyczami i jeńcami. I tak np. po zajęciu statku nie wolno było marynarzom samodzielnie dokonywać podziału łupów, lecz nietknięty statek wraz z ładunkiem, z jego załogą oraz ewentualnymi skarbami musiał być oddany w całości Komisji Morskiej dla podjęcia ostatecznej decyzji i wydania wyroku. Komisja Morska decydowała też o losach jeńców. Tylko sprawy osób znamienitych: posłów, kupców, przedstawicieli armatorów czy też arystokratów, rozstrzygał osobiście król.

Artykuł XXI brał pod uwagę ewentualność niedotarcia okrętu strażniczego wraz ze zdobycznym pryzem, do portu macierzystego. Sztorm, awaria lub inne przyczyny mogły spowodować zawinięcie okrętu królewskiego do przypadkowego portu schronienia. Wówczas kapitan zobowiązany był zwrócić się do miejscowych władz i wspólnie z nimi sporządzić dokładny inwentarz zdobyczy, przesłać do Komisji Morskiej i dopiero po uzyskaniu jej zgody dokonać podziału łupów według obowiązujących zasad. Dokumenty o charakterze poufnym, w stanie nienaruszonym należało dostarczyć Komisji Morskiej. Inaczej było w przypadku, gdy w grę wchodziły plany działań wojennych. Wówczas kapitan miał prawo zapoznać się z ich treścią, aby uprzedzić ewentualny manewr przeciwnika.

Autorytet kapitana okrętu strażniczego wspierały kolejne artykuły: XXII – XXV, uprawniające dowódcę do bardzo surowego karania każdego przejawu nieposłuszeństwa. Kapitan przyjmował nowo zaciągających się do służby, on też był władny w każdej chwili zwolnić marynarza, jeżeli uznał, że ów źle wywiązuje się ze swoich obowiązków. Każda próba zamachu na kapitana, kwatermistrza lub bezpośredniego przełożonego w czasie trwania żeglugi, głosił artykuł XXIV, miały być bezwzględnie ukarane śmiercią. Artykuł XXV zobowiązywał wszystkich członków załogi do zachowania w tajemnicy wszystkich spraw, które wiązały się ze służbą, głównie z planowanymi i wykonywanymi działaniami o charakterze wojennym.

Wreszcie trzy ostatnie artykuły: XXVI – XXVIII dotyczyły osoby profosa, który w imieniu Komisji Morskiej odbierał przysięgę na wierność i bezwzględne posłuszeństwo od marynarzy i żołnierzy piechoty morskiej, i który, zgodnie z tradycją wraz z kapitanem w każdy poniedziałek, gdy okręt znajdował się w porcie, uczestniczył w sądzie marynarskim.31

Przytoczone postanowienia artykułów morskich stanowiły szczegółowe i przemyślane ustawy regulujące służbę na okrętach floty królewskiej. Był to jeden z najwcześniejszych na świecie regulaminów marynarki wojennej, ujmujący tak wszechstronnie i dokładnie zasady służby we flocie wojennej.

Zygmunt August starał się więc od początku tworzenia polskich sił zbrojnych na morzu nadać im cechy regularności, upatrując w tym gwarancji skutecznego działania. Był też pierwszym polskim królem, który zrozumiał potrzebę prowadzenia aktywnej polityki morskiej.32

Zygmunt August zdając sobie sprawę ze słabości floty utworzonej systemem kaperskim dążył do budowy regularnej floty wojennej. W tym celu zwołany na 6 stycznia 1572 r. do Warszawy sejm miał zająć się sprawami polityki morskiej i floty. Rozważano wniosek króla „ostatecznej", czyli stałej, a nie tylko na czas wojny flocie. Jednak okoliczności dla rozwoju floty i jej ostatecznego przekształcenia w regularną stałą marynarkę układały się coraz mniej pomyślnie. Wprawdzie budowę okrętów rozpoczęto w Elblągu, ale gdańszczanie w imię swoich, ciasno pojętych interesów zniszczyli niewykończony jeszcze okręt, królewską galeonę „ Smok", symbol i zaczątek polskiej floty wojennej.33

Śmierć króla Zygmunta Augusta 7 lipca 1572 r., twórcy i naczelnego admirała polskiej floty wojennej położyła kres aktywnej realizacji polskiej polityki morskiej. W ciągu jego długiego panowania Polska stała się europejskim mocarstwem, dysponującym wybrzeżem morskim o długości 1500 km i silną flotą wojenną, która operowała we wszystkich rejonach Morza Bałtyckiego, od cieśnin duńskich po Zatokę Fińską. W tym czasie Puck był jedynym portem wojennym Rzeczypospolitej, który pomimo niedogodnych warunków nawigacyjnych i wczesnego zamarzania odegrał ważną rolę jako baza floty królewskiej. Stąd polskie okręty wyprawiały się na tzw. chadzki wodne, czyli wypady na nieprzyjacielskie statki. Ponadto dzięki flocie królewskiej aż do połowy XVII wieku datował się bujny rozwój organizmu miejskiego.

Podkreślenia wymagają słowa wielkiego króla, wypowiedziane niejako w testamencie, bo przed śmiercią, że ... stateczną armatę należy na morzu swoim chować.34

Po śmierci Zygmunta Augusta, w okresie zamieszania związanego z bezkrólewiem i tarciami wokół kandydatury do tronu, flota znalazła się w trudnych warunkach. Nadal funkcjonowała, głównie w Pucku, gdzie przewodził strażnikom morskim pułkownik wojsk broniących wybrzeża, starosta pucki Ernest Wejher. Jednak doznawała ona coraz dotkliwszych ciosów ze strony floty duńskiej i szwedzkiej oraz moskiewskiej działającej z Narwy.35

Pomimo niekorzystnej sytuacji rolę rzecznika interesów polskich na Bałtyku wzięło na siebie wielu światłych i rozumiejących potrzebę posiadania przez Polskę floty wojennej doradców zmarłego króla. Należeli do nich m. in. przewodniczący Komisji Morskiej Jan Kostka, biskup kujawski Stanisław Karnkowski i sekretarz królewski Jan Dymitr Solikowski.36

Karnkowski w dziele pt. De iure provinciale terrarum, maiorumque civitatum Prussiane (O prawach prowincji i większych miast pruskich), wydanym w Krakowie w 1574 r., a napisanym dla nowego władcy Henryka Walezego, przedstawił w nim poglądy na politykę bałtycką Polski i „dominium maris Baltici". Autor pragnął nakłonić króla do pieczołowitego zajęcia się sprawą floty i handlu morskiego, podkreślając: gdy morzem władać będziemy, wówczas i o sprawiedliwość, pokój i obronę brzegów, portów i prowincji, którymi najważniejsze narody stoją i do góry się podnoszą, łacniej postarać się będziem mogli.37

Słowa te będące swoistym podsumowaniem wielomiesięcznych dyskusji i równocześnie jednym z przejawów żywotności idei bałtyckiej, dobitnie podkreślały, że tylko dostęp do morza jest podstawą dorobku ekonomicznego, a zatem i niezależności politycznej państwa. Biskup pragnął ponadto uzmysłowić społeczeństwu polskiemu korzyści płynące z „uprawy" morza, a punktem wyjścia było stwierdzenie, że panowanie na morzu zasadza się na władaniu bezpośrednim i na władaniu użytecznym. Pierwsze obejmowało trzy problemy: organizowanie żeglugi w zależności od okoliczności, a w tym podczas wojny i pokoju, otwieranie nieznanych szlaków żeglugowych i zamykanie niekorzystnych szlaków dla króla oraz prowincji. W ostatnim przypadku chodziło o żeglugę narewską, godzącą w interesy państwa. Ponadto władanie bezpośrednie miało obejmować zagospodarowanie i umocnienie wybrzeży i portów przez budowę fortyfikacji, nakładanie ceł morskich i wreszcie organizowanie wypraw morskich. Królowi przysługiwało również sprawowanie sądownictwa wyższego i niższego nad wszystkimi ludźmi morza.

Z kolei zakres władania użytecznego obejmował rybołówstwo morskie, pozyskiwanie bursztynu i soli oraz innych bogactw morza, a także przejmowania towarów z rozbitych statków.38

Natomiast Solikowski sprawy polskiego morza i floty wojennej propagował w swych mowach i pismach.39 Szczególnie najcelniejsze uwagi dotyczące problematyki morskiej zawarł on w Rozmowie kruszwickiej,40 napisanej najprawdopodobniej w lutym 1573 r. Opowiadał się w niej za elekcją Henryka Walezego, gdyż jego zdaniem tylko on mógł zagwarantować wzmocnienie potencjału morskiego, a głównie podniesienie rangi Gdańska jako portu Rzeczypospolitej i budowę floty wojennej. Solikowski doceniał znaczenie posiadania floty i portów oraz prowadzenia wojennej polityki morskiej, gdyż ich brak mógł doprowadzić z czasem do zależności gospodarczej od innych krajów, a ponadto groził przekształceniu Polski w surowcowy, niesamodzielny dodatek do państw, które opanowały żeglugę międzynarodową.41

Dawny sekretarz Zygmunta Augusta na znaczenie kwestii morskiej w walce poprzedzającej elekcję zwrócił po raz pierwszy uwagę w Zdaniu względem wyboru króla, powstałym latem 1572 r., a więc tuż po śmierci Zygmunta Augusta.42

Elekcja Henryka Walezego na króla stwarzała początkowo nadzieje na pomoc Francji w zabezpieczeniu „dominium maris Baltici". W Pacta conventa Walezy zobowiązywał się poza zapewnieniem udogodnień dla polskich kupców w portach francuskich do wystawiania i własnym sumptem utrzymywać potrzebną i wystarczającą flotę do obrony portu i panowania na morzu, przyległym do królestwa i jego prowincji, jak daleko się tylko rozciąga cały ten krąg polskich dzierżaw.43 Jednak wobec nagłego wyjazdu Walezego do Francji planów tych nie zrealizowano.

Kolejny król Stefan Batory zajęty od początku działaniami zbrojnymi na wschodzie nie przywiązywał zbyt dużej wagi do uprawiania aktywnej polityki morskiej. Wprawdzie zmusił buntujący się Gdańsk do uznania jego zwierzchnictwa w 1577 r., wykorzystując do tego celu flotę kaperską 9 okrętów bazującą w Pucku i dowodzoną przez Ernesta Wejhera, ale później traktatem z 26 lutego 1585 r. uchylił konstytucję Karnkowskiego, która stanowiła gwarancję panowania polskiego na wybrzeżu i morzu. Ponadto zrzekł się do zasięgania opinii Gdańska przed podjęciem decyzji w kwestiach morskich.44 Oznaczało to koniec wielkich aspiracji morskich Rzeczypospolitej.

W drugiej połowie XVI wieku, kiedy to Polska gwałtownie zetknęła się z problemami morza, pojawiło się w polskim piśmiennictwie wojskowym dzieło o charakterze wyjątkowym, które różni się na korzyść od wszystkich ówczesnych polskich traktatów wojskowych stroną ilustracyjną, tj. planami bitew, schematami szyków bojowych i rysunkami sprzętu wojskowego. Była to pierwsza praca wojskowa tak bogato ilustrowana, przewyższająca pod względem technicznym opisów pozostałe polskie traktaty wojskowe XVI wieku. Dziełem tym były Księgi hetmańskie Stanisława Sarnickiego.45

Autor tego niezwykłego dzieła nie był wojskowym, lecz duchownym protestanckim. Urodził się około roku 1532 w Mokrem Lipiu w ziemi chełmińskiej. Studiował na uniwersytecie w Królewcu, zajmował się badaniami historycznymi i geografią. Wiele też podróżował, także morzem. Stąd dobrze znał obce kraje, a ponadto czytał rozprawy zagranicznych autorów.

W latach 1577-1578 powstało dzieło Księgi hetmańskie, ale jego największym dziełem historycznym były „Roczniki", wydane drukiem w Krakowie w roku 1587, w których autor opisał dzieje Polski od czasów najdawniejszych aż do panowania Stefana Batorego.

Interesujące nas dzieło Stanisława Sarnickiego Księgi hetmańskie składa się z 10 ksiąg, które dzielą się na rozdziały i podrozdziały. Zachowało się ono do naszych czasów w sześciu rękopisach. W tym obszernym dziele o sztuce wojennej zawarł wiedzę o ćwiczeniach żołnierzy i działaniu wojska podczas wojny, opierając się na doświadczeniach polskich i obcych. Natomiast przedostatnia, IX księga dzieła Sarnickiego zawiera wiadomości nie spotykane w innych polskich pracach wojskowych XVI wieku, poświęcona bowiem została zagadnieniom morskiej sztuki wojennej. Tytuł zaś jej brzmi Dziewiąte księgi o zwyczaju morskiej bitwy. Napisana ona została na podstawie księgi XI traktatu Walturiusza poświęconej bitwom morskim i budowie okrętów oraz księgi IV Wegecjusza. Wstępna jej część zawiera opis różnych typów okrętów oraz materiałów używanych do ich budowy. W warunkach polskich, jego zdaniem, najlepszym drzewem był dąb, król wszystkich drzew. Natomiast do jego zbijania proponował używanie gwoździ miedzianych, a nie żelaznych. Z kolei w rozważaniach O czasiech nawigacyjej, o znakach, o wiatrach, o zegarze okrętowem, natura morza pełno jest szczegółów i ciekawostek, gdyż w tej materii jego wiedza nie mogła być zbyt duża.46 Ponadto Sarnicki przytoczył przykład bitwy morskiej, opisując oraz przedstawiając graficznie na planie bitwę stoczoną w roku 1571 przez flotę Ligi panów chrześcijańskich pod dowództwem Don Juana d'Austria z flotą turecką Alipaszy pod Lepanto, w Zatoce Korynckiej, chociaż błędnie ją umiejscowił w Zatoce Ambracyjskiej, gdzie w starożytności stoczona została bitwa morska pod Akcjum. 47

Sarnicki wzywał też do utworzenia „Szkoły morskey woyny", która miała przygotować oficerów głównie do „kunsztów fraybierskich", tj. do działań na morzu. Uważał, że szkoła taka mogła być urządzona nad Wisłą w okolicach Krakowa, gdyż pozwoliłoby to na sprawowanie nad nią patronatu przez dwór królewski.48 Podkreślał, że także oficerowie wojsk lądowych powinni być przygotowani do udziału w obronie wybrzeża.

„Księgi hetmańskie" Stanisława Sarnickiego były pierwszym dziełem w polskim piśmiennictwie wojskowym końca XVI wieku, które przedstawiało całokształt problematyki działań na morzu.49

Po śmierci Króla Stefana Batorego ponownie nawiązano do idei bałtyckiej. Było to związane z elekcją Zygmunta III Wazy na tron polski. Elektorzy oczekiwali od niego prowadzenia aktywnej polityki morskiej, ale naturalnie bez nadzwyczajnych obciążeń szlachty. Wyrazicielem tych tendencji był m. in. Stanisław Gostomski, który w napisanej w 1587 r. broszurze pt. Racje pro electione Zygmunta, królewicza szwedzkiego, militantes in anno 1587 uważał, iż wyniesienie Wazy na tron polski pozwoli na płaszczyźnie współpracy politycznej i gospodarczej ze Szwecją, wskrzesić flotę oraz tą drogą uwolnić polski handel morski od ciężarów duńskiego cła.50

Wybór w roku 1587 Zygmunta III Wazy na króla Polski tych oczekiwań nie spełnił. Będąc z pochodzenia Szwedem, marzył o koronie swego rodzinnego kraju. Po wymuszonej przez stryja Karola IX detronizacji Zygmunta III z tronu szwedzkiego w 1598 r., z którą ten się do końca życia nie pogodził, stało się to pretekstem do rozpoczęcia przez królów szwedzkich długoletnich wojen z Polską. Najważniejszą przyczyną walki o „dominium maris Baltici" było jednak dążenie Szwecji do opanowania całego basenu Morza Bałtyckiego. Pozostanie jednakże bezspornym faktem, że Zygmunt III i jego dwaj synowie Władysłwa IV i Jan Kazimierz przez 60 lat z małymi przerwami musieli walczyć ze Szwecją o polski stan posiadania nad Bałtykiem.

Początki morskiej myśli wojskowej w Polsce sięgają drugiej połowy XV wieku, ale rozwój zainteresowania problematyką morską nastąpił w XVI wieku, do czego przyczyniło się realizowanie idei „dominium maris Baltici". Twórca tej koncepcji Zygmunt August spowodował jej szeroki rozwój, obejmujący kilka kompleksów zagadnień. Należały do nich zabiegi związane z ochroną własnych portów i sprawowanie władzy zwierzchniej nad całą południowo-wschodnią częścią Bałtyku, co doprowadziło do utworzenia Komisji Morskiej i rozbudowy floty wojennej.

Ten ambitny i wszechstronny program bałtycki nie znalazł, niestety, należytego zrozumienia wśród szlachty. Był on w znacznej mierze dziełem samego króla i jego otoczenia, a głównie Jana Kostki, Stanisława Karnkowskiego, Jana Dymitra Solikowskiego, Jana Zamoyskiego i Ernesta Wejhera.

Po śmierci Zygmunta Augusta podczas wszystkich trzech kolejnych elekcji zagadnienia morskie wysuwano na plan pierwszy, a pacta conventa nakładały na królów tradycyjny od czasów Henryka Walezego obowiązek wystawienia i utrzymania floty wojennej, gdyż ogół zrozumiał, że nie dość jest odzyskać dostęp do morza, lecz że należy umieć ten dostęp wyzyskać w postaci wykorzystania Bałtyku, jako arterii komunikacyjnej, a przy tem wykorzystaniu należy mieć zbrojną służbę na morzu. 51

Natomiast morska teoretyczna myśl wojskowa w Polsce do końca XVI wieku nie wyszła poza stadium początkowe, gdyż poza Księgami hetmańskimi Stanisława Sarnickiego nigdzie nie poruszono problematyki wojny na morzu. Było to wynikiem specyfiki zagrożenia zewnętrznego, w którym aspekt morski odgrywał niewielką rolę. 52 Dopiero następne stulecie stało się okresem żywiołowego jej rozwoju.


Przypisy:

Zdaniem J. Widajewicza, to Mieszko I i Bolesław Chrobry byli twórcami polskiej polityki bałtyckiej i morskiej. Zob. J. Widajewicz, Słowianie zachodni na Bałtyku , Toruń 1934, s. 26-36.
Zob. E. Kosiarz, Wojny na Bałtyku X-XIX w: Gdańsk 1978, s. 35-40; G. Labuda, Fragmenty dziejów Słowiańszczyzny Zachodniej, t. 2, Poznań 1964, s. 125-131.
E. Koczorowski, Pierwsze związki Polski z Bałtykiem, „Przegląd Morski", 1982 nr 7-8, s. 98-99;
W. Dzwonkowski, Wojsko i wojna u Słowian w pierwszym 1000-leciu po Chrystusie, „Bellona", 1945 nr 6, s. 238.
M. Prosnak, Flota polska w dobie pierwszych Piastów w świetle zachodnich źródeł, „Nautologia", 1991 nr 3-4, s. 40.
Zajęcie przez Krzyżaków w 1309 r. Pomorza Gdańskiego nie zahamowało jednak aktywności gospodarczej książąt pomorskich, uzyskujących znaczne korzyści z portów morskich. Zob. W. Odyniec, Sprawy morskie I Rzeczypospolitej, „Przegląd Morski", 1986 nr 7-8, s. 120.
Na temat wojny trzynastoletniej istnieje obszerna literatura, a m. in.: J. Wimmer, M. Krwawicz, Wojna trzynastoletnia (1454-1466), Warszawa 1957; M. Biskup, Wojna trzynastoletnia i powrót Polski nad Bałtyk w XV wieku, Kraków 1990; tenże, Stosunek Gdańska do Kazimierza Jagiellończyka w okresie wojny trzynastoletniej, Toruń 1952; tenże, Gdańska flota kaperska w okresie wojny trzynastoletniej, Gdańsk 1953; tenże, Wojny Polski z Zakonem Krzyżackim 1308-1521, Gdańsk 1993; M., Bielski, W. Rezmer, Bitwy na Pomorzu 1109-1995, Gdańsk 1993. Działania morskie przedstawił W. Hubert, Wojny bałtyckie, Warszawa 1939, ale ostatnio opracował je gruntownie J.W. Dyskant, Zatoka Świeża 1463, Warszawa 1987.
Do działań bojowych przystosowywano statki handlowe, które po niezbędnej przebudowie i przezbrojeniu stawały się okrętami wojennymi. Ich kapitanowie otrzymywali od władców lub rad miejskich specjalne upoważnienia do prowadzenia działań na morzu, zwane listami kaperskimi. Zob. W. Zarzycki, Kaprowie
i piraci polscy, Warszawa 1997. Problemy techniczne ówczesnych jednostek wojennych przedstawiono w pracy Polska technika wojskowa do 1500 roku, pod red. A. Nadolskiego, Warszawa 1994, s. 362-377.
M. Biskup, Gdańska flota kaperska w czasie wojny trzynastoletniej 1454-1466, Gdańsk 1953, s. 21; M. Pelczar, Rozwój i stan badań historycznych nad dziejami polskiej floty morskiej okresu do końca XIX wieku, „Rocznik Ośrodka Nauk Społecznych i Wojskowych Marynarki Wojennej", 1966 nr 3, s. 24.
W liście zamieszczano imię władcy lub wystawiającej go rady miejskiej, nazwisko i imię kapitana, zezwolenie na zwalczanie statków przeciwnika lub innych płynących do jego portów oraz wykaz państw i miast neutralnych, których statki należało oszczędzać, jeżeli nie płynęły do portów przeciwnika. List zawierał także prośbę o pomoc w zaopatrzeniu danego kapitana w żywność i inne niezbędne środki oraz zapewnienie mu swobody żeglugi na wodach lub w portach państw przyjacielskich.
J.W. Dyskant, op. cit., s. 137-168.
M. Krwawicz, Działania polskiej floty wojennej podczas wojny o odzyskanie Pomorza w latach 1454-1466, „Myśl Wojskowa", 1956 nr 1, s. 85.
W. Odyniec, Sprawy morskie I Rzeczypospolitej, w: Polityka morska państwa w 40-leciu PRL, Gdańsk 1986, s. 2.
E. Koczorowski, Gdy systemem kaperskim floty wystawiano, „Przegląd Morski", 1982 nr 9, s. 62.
T. Górski, Flota Jagiellonów i Wazów, Gdańsk 1989, s. 104-105.
K. Lepszy, Dzieje floty polskiej, Gdańsk 1947, s. 43.
S. Bodniak, Żołnierze morscy Zygmunta Augusta (1517-1522), „Nautologia", 1970 nr 1-2, s. 42-43.
W. Odyniec, Starostwo puckie 1546-1678, Gdańsk 1961, s. 53.
T. Ocioszyński, Rozwój żeglugi i myśli morskiej, Gdynia 1968, s. 284.
K. Lepszy, Zarys dziejów polskiej marynarki, Kraków 1947, s. 9-11; W. Odyniec, Sprawy morskie I Rzeczypospolitej..., s. 1-16; tenże, Polskie dominium maris Baltici, „Nautologia", 1981 nr 4, s. 50-53.
Zob. K. M. Kowalski, Puck jako twierdza morska i siedziba arsenału w XVI i XVII w., w: Związki Pucka z morzem i Marynarką Wojenną, Puck 1998, s. 51-68.
J. Wójcik, Dzieje Polski nad Bałtykiem, Warszawa 1989, s. 150.
W. Odyniec, 400-lecie powołania Komisji Morskiej, „Rocznik Ośrodka Nauk Społecznych i Wojskowych Marynarki Wojennej", 1968 nr 4, s. 41-46; E. Koczorowski, Pierwsza Komisja Morska i jej wpływ na rozwój polskiej floty wojennej w XVI w., „Przegląd Morski", 1968 nr 6, s. 43-54.
Zob. W. Aleksandrowicz, Jan Kostka senator wielkiej sławy i rozumu praeses primarius commissarius Komisji Morskiej, „Nautologia", 1968 nr 1-2, s. 53-58.
J. Wójcik, op. cit., s. 163.
J. Pertek, Polacy na morzach i ocenach, t. 1, Poznań 1981, s. 104-105.
S. Bodniak, Polska a Bałtyk..., s. 88; K. Lepszy, op. cit., s. 104.
K. Lepszy, op. cit., s. 106-107.
Polski system kaperski działał pod znakiem majestatu bandery królewskiej, która chroniła okręty floty przed podejrzeniami o piractwo.
Okręty floty strażniczej podnosiły dwie bandery: narodową i królewską. Bandera narodowa nawiązywała wzorem i barwą do chorągwi Korony Królestwa Polskiego, a zatem całego państwa.
Pierwsze artykuły morskie król ogłosił 31 maja 1566 r., ale ich treść pierwotna nie zachowała się.
Zob. S. Bodniak, Ordynacja dla kaperskiej floty polskiej z 1571 roku; Komunikat Instytutu Bałtyckiego nr 27, Gdynia 1935; J. Wójcicki, Dzieje Polski nad Bałtykiem, Warszawa 1989, s. 155-159.
K. Górski, Polska w zlewisku Bałtyku, Gdańsk-Bydgoszcz-Szczecin 1947, s. 121.
K. Lepszy, Dzieje floty polskiej, Gdańsk 1947, s. 164; twierdzi, że galeona ocalała i nie została spalona przez flotę gdańską. Faktem było jednak, że do służby nie weszła.
W. Odyniec, op. cit., s. 46.
S. Bodniak, Sprawy „Straży morskiej" w bezkrólewiach i za Henryka Walezego (1572-1575), „Nautologia", 1968 nr 1-2, s. 102-106.
Zob. E. Kotarski, U progu marynistyki polskiej XVI-XVII wiek, Gdańsk 1978, s. 220-268.
Z. Lepszy, Dominium maris Baltici, s. 204.
W. Odyniec, Pojęcia dominium maris Baltici u Stanisława Karnkowskiego, „Nautologia", 1981 nr 4, s. 50-53.
Jego zasługi dla spraw morskich obszernie opisał E. Kotarski, Kto ma państwo morskie... Problemy morza w opinii dawnej Polski, Gdańsk 1970, s. 39-54.
Zob. E. Kotarski, op. cit., s. 171-186.
J. Górski, Poglądy merkantylistyczne w polskiej myśli ekonomicznej XVI i XVIII wieku, Wrocław-Warszawa 1958, s. 65.
E. Kotarski, U progu marynistyki ..., s. 234-235.
K. Lepszy, Dzieje floty polskiej, s. 145.
S. Bodniak, Stefan Batory a Gdańsk, „Rocznik Gdański", R. VI, Gdańsk 1932, s. 131-134.
Zob. J. Wójcicki, op. cit., s. 159-160; J. Sikorski, Polskie piśmiennictwo wojskowe od XV do XX wieku, Warszawa 1991, s. 104-114; tenże, Stanisław Sarnicki jako pisarz wojskowy, „Zeszyty Naukowe WAP" 1967, Seria historyczna nr 15, s. 56-62.
Do wiadomości morskich Sarnickiego krytycznie odniósł się Stanisław Bodniak, który próbując ustalić ich źródła zwrócił jednak uwagę na fakt, że słownik morski autora „Ksiąg hetmańskich" jest najbogatszy na przestrzeni XVI wieku. S. Bodniak, Sprawy morskie w „Księgach hetmańskich" Sarnickiego (1575-1577), „Rocznik Gdański", t. XII, Gdańsk 1939, s . 117-124.
Zob. O zwyczaju morskiej bitwy, pod red. J. Z. Lichańskiego, Gdańsk 1984, s. 54-80.
J. Wójcicki, op. cit., s. 159-160.
Szerzej J. Sikorski, „Księgi hetmańskie" Stanisława Sarnickiego na tle piśmiennictwa wojskowego w Polsce XVI wieku, „Studia i Materiały do Historii Wojskowości" 1966, t. XII, s. 3-69.
E. Kotarski, U progu marynistyki polskiej..., op. cit., s. 143.
W. Hubert, Historia wojen morskich, Warszawa 1935, s. 256.
K. Olejnik, Rozwój polskiej myśli wojskowej do końca XVII w., Poznań 1976, s. 194

Donald Tusk przekazuje nieprawdziwe informacje o polskich stoczniach (2007-10-09)

Donald Tusk przekazuje nieprawdziwe informacje o polskich stoczniach (2007-10-09)Rodzaj audycji: [Aktualności dnia]
Autor: Andrzej Jaworski - Prezes Stoczni Gdańskiej
Adres: http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=6047
Problem w polskich stoczniach (2007-01-25)Rodzaj audycji: [Aktualności dnia]
Autor: Paweł Brzezicki - Prezes Agencji Rozwoju Przemysłu
Adres: http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=4129
O co walczy Stocznia Gdynia? (2006-12-02)Rodzaj audycji: [Aktualności dnia]
Autor: Andrzej Jaworski - Prezes Stoczni Gdańskiej
Adres: http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=3582
Stocznia Gdańska wytoczyła proces "Gazecie Wyborczej" (2006-10-19)Rodzaj audycji: [Aktualności dnia]
Autor: Andrzej Jaworski - Prezes Stoczni Gdańskiej
Adres: http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=3170
Stocznia Gdańska została oddzielona od Gdyńskiej (2006-08-22)Rodzaj audycji: [Aktualności dnia]
Autor: Paweł Brzezicki - prezes Agencji Rozwoju Przemysłu
Adres: http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=2699
Co dalej z kolebką Solidarności? Obecna sytuacja w Stoczniach: Gdańskiej i Gdyńskiej. (2006-06-21)Rodzaj audycji: [Aktualności dnia]
Autor: Andrzej Jaworski - prezes Stoczni Gdańskiej
Adres: http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=2306

Zelmer, czyli jak stracić 42 miliony

Zelmer, czyli jak stracić 42 miliony
Nasz Dziennik, 2008-06-18
Wysocy urzędnicy ministerstwa skarbu usłyszeli prokuratorskie zarzuty w związku z zaniżeniem ceny rzeszowskiego Zelmeru przy prywatyzacji tej spółki w 2005 roku. Doradzające przy prywatyzacji firmy BAA Polska i Dom Maklerski BZ WBK nie zostaną pozwane o zapłatę odszkodowania, ponieważ roszczenie Skarbu Państwa uległo przedawnieniu. Wątek śledztwa dotyczący domniemanego "ustawiania prywatyzacji" pod konkretnego nabywcę został miesiąc temu wyodrębniony do osobnego postępowania i - na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego - umorzony "z powodu braku znamion czynu zabronionego".

Dwóch byłych podsekretarzy stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa Dariusz W. i Przemysław M. oraz dwóch innych pracowników tego ministerstwa Jacek G. i Janusz R. usłyszało zarzuty w śledztwie dotyczącym prywatyzacji rzeszowskiego Zelmeru. Prokuratura ustaliła, że przy prywatyzacji Zelmeru w styczniu 2005 r. przychody Skarbu Państwa ze sprzedaży zakładu zostały zaniżone o ponad 42 mln złotych. Rzecz miała miejsce w czasie rządów premiera Marka Belki i szefa resortu skarbu - Jacka Sochy. Urzędnicy ministerstwa skarbu dopuścili do rażącego zaniżenia wartości spółki oraz zaniżenia ceny emitowanych akcji, co potwierdzili biegli z Centrum Ekspertyz Gospodarczych w Poznaniu. Doradcami MSP przy tej prywatyzacji były firmy BAA Polska i Dom Maklerski BZ WBK. Niestety, żadna z nich może nie ponieść odpowiedzialności materialnej za straty Skarbu Państwa. Prokuratoria Generalna SP w dniu 1 lutego 2007 r. wydała opinię prawną, iż niezasadne byłoby wystąpienie o odszkodowanie do doradców prywatyzacyjnych z uwagi na to, że roszczenia odszkodowawcze z tego tytułu uległy przedawnieniu (upłynęły 2 lata od daty odbioru dzieła).

Zwrócą 42 miliony?
- Po ewentualnym wniesieniu aktu oskarżenia wobec podejrzanych możliwe stanie się rozważenie zastosowania art. 46 par. 1 kodeksu karnego - poinformował rzecznik rzeszowskiej prokuratury apelacyjnej Mariusz Kowal. Artykuł ten mówi, że w razie skazania za przestępstwo przeciwko mieniu lub obrotowi gospodarczemu sąd, na wniosek pokrzywdzonego lub innej osoby uprawnionej, orzeka obowiązek naprawienia wyrządzonej szkody w całości albo w części. W takim wypadku nie stosuje się przepisów prawa cywilnego o przedawnieniu roszczeń.
Zelmer został sprzedany w ofercie publicznej poprzez zaoferowanie akcji na giełdzie za cenę 48 mln zł, a więc zaniżoną blisko o połowę. PEF V Zelmer Holdings, spółka z Luksemburga należąca do Enterprise Investors, nabyła za zgodą MSP 25 proc. akcji.
Podejrzanym - podsekretarzom i urzędnikom resortu skarbu - prokuratura zarzuciła wyrządzenie szkody w wielkich rozmiarach poprzez niedopełnienie obowiązku i nadużycie uprawnień związanych z piastowaną funkcją publiczną. Grozi za to od roku do 10 lat więzienia. Żaden z nich nie przyznaje się do winy. Wobec złożenia przez strony nowych wniosków dowodowych śledztwo, które miało zakończyć się w początkach czerwca, przedłużone zostało do 25 lipca tego roku.
- Prowadzone są dalsze przesłuchania i czynności dowodowe - poinformował rzecznik rzeszowskiej prokuratury okręgowej.
Najciekawszy aspekt sprawy pozostanie jednak poza dalszym zainteresowaniem prokuratury. 30 kwietnia br., więc już za rządu premiera Donalda Tuska, prokuratura wyłączyła do osobnego rozpoznania, a dwa tygodnie potem - umorzyła wątek działania funkcjonariuszy państwowych na szkodę interesu publicznego (art. 231 kodeksu karnego). Umorzeniem objęte zostało m.in. podane w zawiadomieniu zatajenie w prospekcie emisyjnym Zelmeru faktu istnienia podmiotu zagranicznego PEF V Zelmer Holdings z siedzibą w Luksemburgu, posługującego się nazwą Zelmer, oraz przeznaczenie zbyt małej liczby akcji dla inwestorów indywidualnych i jednocześnie ograniczenie dostępności akcji dla dużych inwestorów strategicznych poprzez ograniczenie do 10 dni czasu na składanie ofert zakupu akcji.
- Wybraliśmy ofertę Enterprise Investors, ponieważ uważaliśmy, że mając pakiet 25 proc. akcji, będzie dobrym inwestorem stabilizującym na okres 3 lat, zabezpieczającym Zelmer przed wrogim przejęciem - tłumaczył na łamach mediów Jacek Socha, były minister skarbu, po giełdowym debiucie Zelmeru. - To, co zrobiła grupa Enterprise Investors, próbując ogłosić wezwanie do kupienia dalszych 25 proc. akcji Zelmeru jeszcze przed publicznym debiutem, było zagraniem nie fair. Powtórnie bym im nie zaufał - zastrzegł Socha. Obecnie spółka jest właścicielem 48,58 proc. akcji Zelmer SA.
Wkrótce po prywatyzacji Zelmeru, w marcu 2005 r., w radzie nadzorczej Zelmer SA zasiadł Michał Boni, obecnie szef doradców premiera Tuska (był w niej do października 2007 r., tj. do ostatnich wyborów). Media informowały, że Boni był wcześniej doradcą Enterprice Investors.
- Śledztwo w sprawie tego wątku prywatyzacji umorzono wobec braku w czynie ustawowych znamion czynu zabronionego - poinformowała prokuratura. - Umorzenie było następstwem zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, w tym opinii biegłych z Centrum Ekspertyz Gospodarczych w Poznaniu.

Małgorzata Goss

Monday, June 16, 2008

Naomi Klein en Argentina 25/04/08- Shocked in Death, Shocked in Life: More than a Taser Story

Naomi Klein en Argentina 25/04/08- Shocked in Death, Shocked in Life: More than a Taser Story
Naomi Klein en Argentina 25/04/08- Cap 1

Naomi Klein en Argentina 25/04/08- Cap 2


Naomi Klein en Argentina 25/04/08- Cap 3

Naomi Klein on the privatization of the state

Milton Friedman Debates Naomi Klein Part 2



Naomi Klein wychowała się w rodzinie silnie zaangażowanej społecznie i politycznie. Jej dziadek działał w ruchu związków zawodowych w wytwórni filmowej Disney. Jej ojciec, Michael Klein, był fizykiem zaangażowanym w protesty społeczne przeciwko wojnie wietnamskiej. Gdy Naomi Klein miała 6 lat, przeprowadził się wraz z rodziną do Kanady, kontynuując działalność społeczną. Jej matka, Bonnie Klein, jest znana głównie jako twórczyni filmu Not a Love Story, będącego krytyką zjawiska pornografii. Jej brat, Seth Klein jest działaczem określanej jako lewicowa organizacji Canadian Centre for Policy Alternatives.


Działalność [edytuj]
Kariera dziennikarska Naomi Klein rozpoczęła się od współpracy z gazetą studencką wydawaną na Uniwersytecie Toronto, The Varsity. Po masakrze w Montrealu, gdy szaleniec zabił 14 kobiet, jej poglądy zbliżyły się do feminizmu.

W 2000, po czteroletniej pracy, wydała No Logo, książkę, która jest uznawana za manifest lub wręcz biblię ruchów alterglobalistycznych i antyglobalistycznych. Klein opisuje w książce negatywny wpływ strategii marketingowych zorientowanych na markę wywierany na życie społeczeństw krajów rozwiniętych oraz działania korporacji w krajach biednych, przyczyniające się do ich dalszego zubożenia. Symbolem obu tych zjawisk stała się korporacja Nike.

W 2002 roku wydała książkę Fences and Windows, będącą zbiorem artykułów i wykładów na temat globalizacji, działań międzynarodowych korporacji i organizacji oraz sytuacji w krajach biednych. Jej artykuły ukazywały się lub ukazują na łamach takich czasopism jak The Nation, In These Times, The Globe and Mail, This Magazine oraz The Guardian. Porusza w nich sprawy omawiane w obu książkach, jak również odnosi się do bieżących wydarzeń, np. Wojny w Iraku.

W 2004 roku, wraz z mężem zrealizowała film dokumentalny The Take, pokazujący społeczność pozbawionych pracy robotników przemysłu samochodowego z Argentyny, którzy zajęli zamkniętą fabrykę, domagając się jej ponownego otwarcia i wznowienia produkcji.

Naomi Klein pracowała także jako adiunkt na London School of Economics, obecnie jest współpracownikiem The Nation Institute।
Shocked in Death, Shocked in Life: More than a Taser Story
By Naomi Klein - November 21st, 2007
The world saw a video last week of Royal Canadian Mounted Police officers using a Taser against a Polish man in the Vancouver International Airport in October. The man, Robert Dziekanski, died soon after the attack. In recent days, more details have come out about him. It turns out that the 40-year-old didn't just die after being shocked -- his life was marked by shock as well.Dziekanski was a young adult in 1989, when Poland began a grand experiment called "shock therapy" for the nation. The promise was that if the communist country accepted a series of brutal economic measures, the reward would be a "normal European country" like France or Germany. The pain would be short, the reward great.So Poland's government eliminated price controls overnight, slashed subsidies, privatized industries. But for young workers such as Dziekanski, "normal" never arrived. Today, roughly 40% of young Polish workers are unemployed. Dziekanski was among them. He had worked as a typesetter and a miner, but for the last few years, he had been unemployed and had had run-ins with the law.Like so many Poles of his generation, Dziekanski went looking for work in one of those "normal" countries that Poland was supposed to become but never did. Two million Poles have joined this mass exodus during the last three years alone. Dziekanski's cohorts have gone to work as bartenders in London, doormen in Dublin, plumbers in France. Last month, he chose to follow his mother to British Columbia, Canada, which is in a pre-Olympics construction boom. "After seven years of waiting, [Dziekanski] arrived to his utopia, Vancouver," said the Polish consul general, Maciej Krych. "Ten hours later, he was dead."Much of the outrage sparked by the video, which was made by another passenger at the airport, has focused on the controversial use of Tasers, already implicated in 17 deaths in Canada and many more in the United States. But what happened in Vancouver was about more than a weapon. It was also about an increasingly brutal side of the global economy -- about the reality that many victims of various forms of economic "shock therapy" face at our borders. Rapid economic transformations like Poland's have created enormous wealth -- in new investment opportunities; currency trading; in leaner, meaner companies able to comb the globe for the cheapest location to manufacture. But from Mexico to China to Poland, they also have created tens of millions of discarded people, the people who lose their jobs when factories close or lose their land when export zones open.Understandably, many of these people often choose to move: from countryside to city, from country to country. As Dziekanski appeared to be doing, they go in search of that elusive "normal." But there isn't enough normal to go around, or so we are told. And so, as migrants move, they are often met with other shocks, like a treacherous razor fence or a Taser gun. Canada, which used to be known around the world for its openness to refugees, is militarizing its borders, with lines between immigrant and terrorist blurring fast.Dziekanski's inhuman treatment at the hands of the Canadian police must be seen in this context. The police were called when Dziekanski, lost and disoriented, began shouting in Polish, at one point throwing a chair. Faced with a foreigner like Dziekanski, who spoke no English, why talk when you can shock? It strikes me that the same brutal, short-cut logic guided Poland's economic transition to capitalism: Why take the gradual route, which required debate and consent, when "shock therapy" promised an instant, if painful, cure?I realize that I am talking about very different kinds of shocks here, but they do interconnect in a cycle I call "the shock doctrine." First comes the shock of a national crisis, making countries desperate for any cure and willing to sacrifice democracy in the process. In Poland in 1989, that first shock was the sudden end of communism and the economic meltdown. Then comes the economic shock therapy, the undemocratic process pushed through in the window of crisis that jolts an economy into growth but blasts so many people out of the picture. Then, in far too many cases, there is the third shock, the one that disciplines and deals with the discarded people: the desperate, the migrants, those driven mad by the system.Each shock has the potential to kill, some more suddenly than others. Naomi Klein is the author of The Shock Doctrine: The Rise of Disaster Capitalism.
Email this page to a friend